Mój młody dziś w trakcie jazdy postanowił sobie pogadać przez CB. Muszę pomyśleć nad przeniesieniem mocowania mikrofonu, żeby nie mógł go sięgnąć. A niedawno tak mi poprzestawiał CB-radio, że bez instrukcji nie dałem rady skonfigurować go z powrotem. Musiał przylukać, że kręcę gałkami, więc jak nie patrzyłem też sobie pokręcił i wypróbował wszystkie przełączniki, a co! Widział też, że gadam do tej gruszki, to on też musiał w końcu spróbować. O tym, że ma swoje własne zestawy śrubokrętów, taczki, łopatę, miarkę i inne narzędzia a i tak podbiera mi moje i łazi z nimi za mną krok w krok małpując wszystko, co robię już nie muszę wspominać. Swoje plastikowe i drewniane młotki połamał tłukąc nimi w co popadnie, więc zabiera tacie prawdziwe. Nawet jak się walnie nim w palec, to go nie zniechęca

Na razie ucieka tylko od wiertarki i szlifierki, ale niedaleko tak, żeby widzieć dokładnie, co tata nimi wyprawia. Normalnie boję się brać za dłubanie we Frocie, bo już dojrzał, że w garażu jest kanał i tata tam włazi a jego jeszcze tam nie było... A wystarczy chwila nieuwagi i już się cały upaćka smarami czy olejem, co oczywiście wcale go nie martwi za to mamę doprowadza do palpitacji.
PS. Córka początkowo też się interesowała tym, co robi tata, ale jej przeszło. Doszła do wniosku, że mama wiedzie lżejsze życie i bardziej jej to pasuje
