W pracy nie zdałem egzaminu, ale mam tydzień na naukę... Rozbito mi trochę Forda (https://lh6.googleusercontent.com/-doUw ... ie0030.jpg), a we Frocie w ciągu chwili, w mieście pod sklepem, padł mi akumulator.
Zdechło bydle całkowicie, ani jedna kontrolka się nie zapaliła, padła któraś cela. Odsłużył ...3,5 roku...
Tak zakończył się ten pechowy dzień: (fotka zrobiona około 23.00)
...a tak się zaczął:
Napadało białego syfu, nic nie odśnieżone, ślisko jak cholera...
Może "wypłakanie" się da upust frustracji...
Ktoś się jeszcze wypowie P.S.
Jako, że niechcący wdarła mi się "spora" literówka, a złych zamiarów nie miałem, i pewne osoby, poinformowane przez jeszcze inne osoby, poczuły się dotknięte, post został edytowany, a za powstałe "szkody moralne" Przepraszam...













przyszłych teściów , czarny ma zaraz wpaść z wizytą , krzyż i świece na stole a tu ANTYCHRYST w chałupie
Prawie mi tam zeszli , chcieli zamykać w pokoju żebym go nie widział bo jeszcze z domu wyrzucę
i postaram się nie wybuchnąć
ale kamień spadł im z serc dopiero jak wyszedł 