Zastanawiałam się, czy dać to w hyde parku ale tytułowo (WTOPA) pasuje tutaj. Choć nic nie będzie o błocie.
Wracam sobie dzisiaj wieczór z jogi (nie byłam już trzy tygodnie), totalnie zrelaksowana, słoneczko pięknie zachodzi, głowa mnie cały dzień bolała a teraz wszystko przeszło.
Przed Matecznym (rzecz się dzieje w Krakowie) auto obok mnie świruje, zmienia pasy, wyprzedza, zajeżdża a i tak go wyrobiłam, jadąc spokojnie prawym pasem. Normalnie prawym i spokojnie rzadko jeżdżę ale zrelaksowana byłam itd (patrz wyżej).
Ale koło Castoramy kolejny wariat, któremu za wolno jadą lewym pasem, wpycha się na chama między mnie a poprzedzające auto. Akurat cię wpuszczę ! Byś to zrobił szybko i sprawnie a nie bezczelnie to byłoby inaczej - myślę sobie w duchu. Jak się zrobiły trzy pasy za Polmozbytem gościu myknął na lewy a ja całkiem na prawy. Złapało nas czerwone. On stoi i przygazowuje, ja totalny luz.

A zerkam tylko jak się kształtuje sytuacja na następnych światłach za 120 metrów, bo autobus z zatoczki wyjeżdża, będzie się wlókł prawym pasem, cholera niedobrze, a tu już się żółte zapala, zielone, ruszam !!!

O, qrwa ! To na tamtych światłach a my mamy dalej czerwone.

W ułamku sekundy zerknęłam zezem rozbieżnym czy z prawej dalej stoją a z lewej szybki tramwaj nie nadjeżdża i dostałam takiego szwunga, że moment byłam pod Tesco. Z myślą, żeby mnie nikt z tych pozostawionych na czerwonym nie dogonił, bo wstyd jak cholera.
Czasem zdarzy mi się jakieś głupstwo na drodze zrobić i szczęśliwa jestem, że nikt nie widział. Tutaj widzieli wszyscy... Blondynka za kierownicą...