sosna28 napisał(a):Podziwiam twój zapał

, ja mam taki las na codzień i nie pcham się niepotrzebnie na pniaki. Bo mi szkoda poprostu samochodu

.
Odpowiem jako wachowiec - więc tak:
Ustawa o lasach (Dz.U. 1991 nr 101 poz. 444), w której to w Art. 29 pkt. 1 jest napisane:
1. Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach. Nie dotyczy to inwalidów poruszających się pojazdami przystosowanymi do ich potrzeb. Tłumacząc na polskie, po lesie swoim samochodem bez potrzeby nie można jeździć wg. mnie dobrze.
Dzięki, właśnie o odpowiedź kogoś takiego mi chodziło (z podaniem podstawy prawnej). Z tym, że nie do końca sprawa jest dla mnie jasna.
Skąd mam wiedzieć, czy droga w lesie jest publiczna czy nie? O jakim oznakowaniu dopuszczającym do ruchu mówisz? W kodeksie drogowym istnieją tylko znaki zakazu. Nie ma znaków "dopuszczenia do ruchu". Krótko mówiąc nie ma szlabanu czy zakazu wjazdu/ruchu, to znaczy, że można daną drogą jechać.
Bywa, że skręcasz z asfaltu w drogę polną, która po kilkuset metrach wchodzi w las. Przy skręcie z asfaltu stoi drogowskaz do jakiejś miejscowości. Czy zatem ta droga w lesie jest publiczna? Na Pomorzu są wsie, do których nie prowadzi żadna droga asfaltowa. Często do nich wiedzie jedynie droga gruntowa przez las (kilka kilometrów). To jak tam dojechać zgodnie z prawem? A czy jeżeli taka droga prowadzi do leśniczówki, to czy mogę tą drogą jechać do leśnika czy mam zaparkować na skraju lasu i iść do niego na piechotę spytać czy mogę podjechać samochodem? Paranoja, nie?
Kolejny problem to skrzyżowania leśnych dróg. Zakładając, ze wjechałem do lasu w miejscu dozwolonym (był stosowny drogowskaz) dojeżdżam do skrzyżowania bądź rozwidlenia dróg. Drogowskazu żadnego nie ma. Jedna droga na pewno prowadzi do celu, reszta ch.. wie gdzie. Dostanę mandat jak pojadę niewłaściwą drogą i napatoczę się na jakiś patrol leśny?
Dość jasna sytuacja to znak zakazu wjazdu do lasu lub stosowna tablica informacyjna lub szlaban (z uwagą jak w poprzednim akapicie). Oczywista oczywistość jest gdy zostanie ogłoszony zakaz wstępu do lasu tyle, że o tej porze roku to nie grozi.
Od kiedy sięgam pamięcią jeździmy z rodziną na grzyby w lasy kaszubskie i zawsze się wjeżdżało do lasu i zostawiało samochód przy jakimś punkcie orientacyjnym (najczęściej skrzyżowanie dróg). Nigdy żadnego mandatu nie było. W sezonie grzybowym jak wjedziesz w Bory Tucholskie, to więcej tam stoi samochodów niż na parkingu przed marketem na megapromocji. Wszyscy łamią prawo? Nie wydaje mi się. Tam wiele dróg jeszcze na początku lat 80-tych nie miało asfaltu. Większość nie ma do dziś, ale są tak utrzymane, że możnaby po nich grzać nawet 100km/h (tyle, że to bardzo niebezpieczne, bo diabli wiedzą czy ci jakiś grzybiarz zaraz z krzaków nie wylezie).
Plan, o którym wspomniałem na początku wątku zamierzam zrealizować, ale na wszelki wypadek poszukam "szeryfa" od tego lasu. Na jednym z drzew wisiała tabliczka "Las Sherwood", więc muszę się udać do Nottingham

Jak nie dostanę zgody, to na pewno będę się dopytywał o powód. Potem się zastanowię czy spróbować gdzie indziej czy też będę się wykłócał jakby ktoś mi chciał wlepić mandat. W końcu ten las jest tak samo jego jak mój a ja chcę tylko przejechać się drogami w nim a nie orać ściółkę.