Problem w tym, że my jesteśmy okrrropnie ruchliwymi ludzikami i często nas nie ma na dłużej niż jeden dzień. Nie mamy komu zostawiać naszych podopiecznych i to determinuje naszych milusińskich. Fredka jest zajefajna, ale nie może zostać na dłużej niż dzień sama

, kot w kamienicy również - góra dwa dni (inaczej idiocieje, jak kot mojego brata), a pies... Pies to super towarzysz, ale tam gdzie jeździmy byłoby mu za gorąco i poza tym nie wszędzie psa tolerują, czasem to kluczowy problem, no i mieszkamy na betonowej pustyni Krakowa - tu naprawdę nie ma gdzie tego nieszczęśnika wyprowadzić... a szkoda, bo psa to mi brakuje, ja wychowałam się z psami i czasem się ckni, ale rozsądek i odpowiedzialność za zwierza bierze górę.
Tak więc Bomba w górę! będzie czad następca naszego Meguta!