
Do rzeczy. Aby dzikować nocą niezbędne jest dodatkowe oświetlenie. A nastał ten czas. Po pierwsze fabryczne jest za nisko i po paru minutach w błotku już nie świeci. Po drugie jest - słabe. Po trzecie jest za mały kąt pokrycia. Przećwiczyłem to w poprzedniej i niezbędne jest szersze i mocniejsze oświetlenie przodu. Do tego tył bo przecież manewry a i nie raz trzeba dalej na wstecznym pojechać. No i bok - brakowało mi tego więc teraz coś dorzucę.
Tak więc robię kosz/bagażnik dachowy i będą lampy. Pytanie jakie? Co prawda mam już doświadczenie. Na przód LED 8000lm z czterech źródeł (dwa w przód, dwa lekko na boki), do tego 2x H3 halogen "spot" i jeszcze tył 4000lm lekko po bokach). Taki pakiet na poprzedniej 4x4 był ok, choć trochę czułem niedosyt z przodu. Flood ciut za krótkie, spot, za dalekie. Chciałoby się powiększyć zasięg flood, choć można było spokojnie jechać bez mijania fabrycznych.
Nie mniej jednak nie powtórzę sprawdzonego "set up`u" bo do "designu" froty nie pasują te same (duże okrągłe). Poza tym "niby ta sama moc" w innym opakowaniu niekoniecznie musi oznaczać tą samą wydajnośc świetlną. Zwłaszcza, że do froty (i po doświadczeniach z poprzedniej) muszę dać coś płaskiego, chowającego się w świetle kosza.
Skłaniam się też raczej ku led, bo altek nie pociągnie aż tylu halogenów.
Więc pytanie do Was i może się wywiąże ciekawa dyskusja. Jakie macie oświetlenie dachu? Konkretnie. Co się sprawdza a co nie?
Początkowo zainteresowany LEDBAR`ami ugasiłem swój zapał czytając o "jakości" i oglądając zdjecia. Słaby led bar (powiedzmy 120W) będzie za słabo świecił jak na cały przód a 2x mocniejszy już "żre" a świeci za bardzo skupionym światłem. Więc po co mia taki mocny jak i tak boki ciemne.
Chylę się ku mniejszym 2x, 3x, 4x led 10W cree. Ale ceny są też "razy" większe. I czy to ma sens? Ktoś coś testował? Jakieś konkrety? Aukcje?