eric napisał(a):PS Zabrał ktoś moja siekierkę? .. bo ja zapomniałem

A propos siekierki to ta z wiaty grillowej prawdopodobnie jest u mnie w aucie. Szymon ją zawinął, bo wyglądała jak moja, ale moja powinna jeszcze leżeć w aucie, bo wysiadała z nami tylko w lesie

Pochwalił się dopiero u siebie pod domem.
@Tatar: masz może na kinetyku jakąś moją szeklę? Ciężko mi się doliczyć a kabina dalej wygląda jak po przejściu tornada

My z Wiolą oczywiście dołączamy się do podziękowań za całokształt zlotu

Trasa rewelacja i do tego niespodzianka w roadbooku w postaci odległości w milach, o czym się zorientowaliśmy dopiero w połowie trasy i telefonach do Wojtka, że

nic sie nie zgadza i dopiero po długich poszukiwaniach trafiamy w kolejne punkty. Na traktach poziom adrenaliny rósł z każdą pokonaną przeszkodą, bo nie wiedzieliśmy, co jest dalej ani czy nie trzeba będzie wracać tą samą drogą a lista awarii rosła. Kolejne przeszkody były co 20-50m i mało co dało się przejechać bez krótszego lub dłuższego przystanku. Wielki szacun dla Bodiego za odwagę by ruszyć z nami

Zwłaszcza bez snorkela, bo wody było tyle, że Szymon sobie w niej pływał. Wymyślenie jak Bodi ma to pokonać bez utopienia silnika nie było łatwe i wymagało dobrego opanowania techniki jazdy. A i tak uratowało go to, że fabryczny wlot miał przerobiony i podciągnięty do góry. Awaria silnika na tym trakcie to od razu lokuje wszystkich za nim w czarnej

, bo objazd unieruchomionego auta lub nawrotka były możliwe jedynie w kilku punktach na całej trasie. W innych potrzebny byłby chyba ciężki śmigłowiec zdolny ewakuować zepsute auto drogą powietrzną, bo nawet zepchnąć z drogi do bagna wokół, żeby sobie utonęło byłoby ciężko

Dobrze, że jak mi rozrusznik padł, to silnik zgasili mi w miejscu, gdzie dało się potem odpalić na pych. Nie sądziłem, że da radę pchnąć Frotę na tyle, żeby odpaliła na jedynce na reduktorze na kilku metrach między jedną kałużą a drugą, przed którą stała Frota Tatara już po zmianie kół.
Mieliśmy sporo szczęścia, że udało się zrobić odwrót, bo:
- był akurat w tym miejscu objazd wklejonego Tatara,
- udało mi się go wyrwać z tej dziury, gdzie złapał kapcie i dobił wyciągarkę
- nie odleciał mi przy tym tylny zderzak, który był już obluzowany i już wcześniej wsadziliśmy nową śrubę jako sworzeń, żeby go trzymał,
- silnik mi nie zgasł przy przebijaniu się przez las i w ogóle ten przejazd mi się udał, bo Tatarowi już nie,
- że hamulec w wyciągarce Bodiego ostatnim tchnieniem ściągnął Tatara z korzenia, bo wyszarpać go stamtąd nie było jak.
Bez tego wszystkiego albo byśmy tam spędzili jeszcze parę godzin na kombinowaniu jak wyjechać te 20m do krzyżówki albo musielibyśmy wezwać pomoc ze sprawną wyciągarką.
PS. Widzieliście jak wyglądałem po powrocie z trasy i potem po leżeniu pod autem, żeby wydłubać utopiony rozrusznik. To sobie wyobraźcie jak wyglądała potem łazienka w naszym pokoju

Zwłaszcza, że słuchawka prysznicowa była zepsuta a nie miałem czasu jej zmotać

Ośrodek super, ale raczej nas tam więcej nie wpuszczą
