Poniedziałek 12.08 dzwoni do mojego taty nasz wspólny znajomy, że w Austrii za Wiedniem na trasie na Graz padło mu autko i został sam z palcem w


Najpierw umówiliśmy się że dostanie nasze auto i pojedzie dalej, po kilku godzinach zmienił zdanie i powiedział, że wraca z rodziną do kraju.
Co gorsze myślałem, że jechał sam, ale nie. Jechali w dwa auta i znajomi ich po prostu olali.
Nie dziwie się, że chcieli wrócić bo z takimi ludźmi nie spędził bym urlopu.
Co do znajomych to spostrzegli ich nie obecność dopiero na Słowenii ponad 200 km dalej. Zostawili go samego na pastwę losu z dwójką małych dzieci.
Bonus taki, że młodsza córa nie ma nerki bo jest chora od urodzenia.
Jak dojechałem na miejsce to nigdy nie widziałem kolegi w takim stanie nawet jak dobrze pochlał. 22 godziny na stacji paliw dały mu ostro w dupę.
Tirowcy ładowali mu telefony a ten troszku się z nimi z integrował browarem za pomoc.
Problem był z lawetą bo to VW touareg i waga prawie 2,5 tony.
W aucie poszła turbina nowa w serwisie w PL 12 tyś. regeneracja 7 tyś. Regeneracja w innej firmie jego turbo 2000 zł plus vat.
Kolega twardy 16.08 pojechał do Łukęcina.
A teraz to budzi lęki i obawy czyli koszta :
Moje paliwo dojazd z wioski do DG 120 zł tankowanie do pełna nissan primera 1,8 benzyn
Paliwo z Austrii ok 32 litry koszt 180 zł
Winieta Austria i Czechy 104 zł
Paliwo do lawety 700 zł
viatol polski 120 zł
GoBox Czechy 600 zł w tym 300 zł kaucji zwrotnej i jeszcze oddali mi ponad 100 zł za nie wykorzystane km.
Problem był taki, że Czeski GoBox nie czytał przez szybę lawety i trzeba było wystawiać go przez szybę za auto. Zanim to odkryliśmy straciliśmy 2 godziny na stacjach paliw. Wymieniliśmy 5 urządzeń ( polski viatol ok a czeski lipa). Jeszcze dopłaciłem kartą na stacjach ponad 300 koron za to co nie czytało po kurscie euro 4,35.
GoBox Austria za 100 euro a co lepsze kaucja to tylko 5 euro i w sumie dostałem zwrotu ok 54 euro.
Laweta ciężarowa tacho itd ale co nie co dało się obejść. ( w drodze powrotnej przed granicą austria-czechy mieliśmy wystrzał opony w lacecie).
Nie pamiętam chyba wszystkiego już dokładnie.
Cała podróż kosztowała ok 5000 zł
Laweta z Sosnowca 3 zł za km plus viatole i GoBox.
Wszystko skończyło się ok rodzina całą i zdrowa dostarczona do domu.
Kolega jak mi dziękował to pamiętam dwie pierwsze 0,5 l i dwa piwa ponoć potem było jeszcze jakieś 0,7 ogólnie kolejna masakra.
W tym czasie nasze żony sobie pogadały i padły stwierdzenia, że przyjaciół poznaje się w biedzie, nam się zrobiło bardzo miło po takich słowach to chyba najlepsze podziękowanie.
Jego żona była na miejscu wypadku mojej żony i zawiozła ją do szpitala i siedziała parę godzin w dniu urodzin swej córki.
Pech taki że żona kolegi 26.08 miała wypadek, w sumie stłuczkę swoim golfem koło makro dziewczyna nie zatrzymała się na stopie i dup prawy bok na wysokości koła dostał strzałą koło ładnie się pochyliło.
Nikomu tego nie życzę bo to na pewno sporo stresy i kasy.
Mieli asistans ale akurat takie, że holowanie do najbliższego ASO i pokrywają koszta holu i robocizny ale nie części, a turbina tam pewnie ładnie kosztuje.
W moim duchu mam obraz sytuacji naszych klubowych wyjazdów i jestem przekonany, że jak jedzie 5 aut i jedno staje do 4 stoją razem z nim.
Ja bym na pewno został i starał się pomóc lub choćby czekać na inną pomoc.
Mam nadzieję, że to się komuś przyda i pozna jakieś zagraniczne procedury bo ja dużo się nauczyłem i inaczej będę podchodził do tego typu imprez.