pisze ten temat bo moze komus kiedys sie przyda.
ostatnio nie mogłem wyłączyc swiateł mijania w swojej frotce. po kilku/nastu "kliknięciach" udało sie. problem ustał na tydz. po upływie tego czasu zadziałał w drugą strone - nie mogłem ich włączyc. pierwsze co,wiadomo,zarówki,bezpieczniki. było ok. jako,ze mam pod ręką angola to chciałem wyprobowac czy wina nie lezy we włączniku. szybko rozkręciłem obudowe licznika,podpiąłem angielski odpowiednik i pyk - świecą! szczęsliwy,ze koszty będą niewielkie (angol niestety jest lustrzanym odbiciem) postanowiłem do momentu zaupu podwiesic ten i pare dni tak przesmigac. juz miałem składac obudowe,ale postanowiłem jeszcze raz sprawdzic. i doopa,juz nie swieciły. kolejne kilka/nascie kliknięć tez nie przyniosło skutku.
wzgląd na forum. z róznych tematów dowiedziałem się,ze najczęsciej wina lezy w "pająku" pod kierownicą. zdjąłem kierownice,wydłubałem pająka. wszystko wyglądało ok. jedynie we wtyczkach,obie blaszki które się łączą były juz mocno nadpalone. poskrobałem,popsikałem i nie pomogło. więc połączyłem je kablem poza wtyczką. tez nic. pająka angielskiego juz nie miałem zeby wykonac próbe,ani zadnej mozliwosci szybkiego sprawdzenia.
załamany uziemieniem mej Frotki,oblałem ją benzyną i juz miałem podpalac kiedy w oczy rzuciła mi się czarna skrzynka pod maską,w lewym górnym rogu. pomyslałem,ze zajrze jeszcze tam. znalazłem tam kilka przekazników. wyciągałem je po kolei i przy ostatnim światła jak nie błysnął! stopiło cały snieg w okolicy! zauwazyłem,ze jedna wsówka w tym przekazniku jest nadpalona. poskrobałem,popsikałem i działczy.
ja mam problem,puki co,z łowy. moze ktos kiedys napotka podobne trudnosci i mu ten opis cos pomoze.
ewentualnie gdyby ktos mógł podpowiedziec co jest winą delikatnego nadpalenia przekaznika.
kurcze,ale sie rozpisałem ...
pozdrawiam wszystkich