Witaj,Tylko trzymać kciuki! Będę Ci sekundował w przygotowaniach, bo widzę tu bratnią duszę.
Po pierwsze, ale to chyba wiesz, bo jeździsz – podejdź z pokorą zarówno do auta, jako urządzenia mechanicznego jak i do samego szlaku.
Ale do rzeczy, wywołano mnie do tablicy, więc jestem.
AD 1 – zaślep EGR-y. Blaszki przy zaworkach na wejściu do kolektora ssącego (był opis na
Forum).
AD 2 – nie trzeba dodatkowych rurek, wystarczą śruby z nakrętkami i podkładkami
miedzianymi, żeby zaczopować końcówki przewodów + odpowiedniej średnicy
opaski zaciskowe.
Niemniej jednak, jak padnie Ci turbina, to jazdę będziesz miał masakryczną,
Przeżyłem powrót bez turba z Albanii i nie chciałbym tego powtórzyć.
Generalnie turbinie zaszkodzić może złe smarowanie/ źle dobrany/przepracowany
ponad miarę olej oraz cząstki stałe w torze powietrznym (zatarcie wirnika).
AD 3 – jak radzi kolega jrzeuski – zabierz dętki, albo je od razu zamontuj na starcie. Cóż,
koła będą ciężkie jak cholera, ale coś za coś. Ja bym dętki zabrał na pakę, bo jak
trafisz, to przebijesz za jednym zamachem i oponę i dętkę, a pewnie będąc, widziałeś
kamienie ostre jak żyletki, a w tych temperaturach mają po +80`C i tną oponę, jak
galaretę. A wymiana w terenie? – Hmm, to wyprawa, a nie wycieczka do cioci na
imieniny. Zresztą w takich krajach nawet hodowcy bydła potrafią zaskoczyć swymi
umiejętnościami w szczerym polu. Jest też taka szkoła, że tam jedzie się na kapciach,
a w Rosji / Ukrainie kupuje się gumy, tamtejsze, które robią tam właśnie. Ale to
musiałbyś zweryfikować u kolegów, którzy latają na Mongolię i te rejony.
Kompresor jednak, moim zdaniem, nieodzowny.
AD 4 – i tu polecam Ci sprawdzenie wszystkich sworzni, simentbloków, osłon przegubów,
uszu amortyzatorów. Dziś wszystko działa, a po kilku tysiącach nagle szutry upomnia
ły się o swoje. Jeśli te elementy masz na stówę O.K. to i tak weź ze sobą choćby jeden
sworzeń dolnego wahacza, komplet osłon gumowych przegubów, nadwymiarowe
tulejki uszu amortyzatorów, przecięte podkładki, które możesz wbić w górne mocowa
nia szpilek amorów przednich, kasując luz w wybitych gumach.
Jeśli masz sprzęgiełka automaty, to komplet segerów też weź.
AD 5 – zrób alternator, sprawdź rozrusznik, jeżeli nie znasz się dobrze na elektryce i nie
„zdoktoryzowałeś” się w tej mierze – nie kombinuj. Weź ze sobą trochę kabla (2.5mm
kwadrat), miernik elektroniczny na wszelki wypadek i posprawdzaj łącza, wyeliminuj
co zaśniedziałe lub niepewne. Nie możesz mieć połączeń, które działają, jak polska
gospodarka – na słowo (nawet nie honoru), czyli „poruszam – działa, a nagle nie
działa- walnę, działa”. Jeśli zrobisz cóś nie tak (nie twierdzę, że nie zrobisz), to
spalisz diody w altku i wtedy masz ... czarną d..pcię, czego Ci nie życzę. Zapas
bezpieczników i jakieś przekaźniki weź. Małe, nie waży, a w razie W –jest.
AD 6 – zamontuj nad kabiną solidnego boxa –wrzucisz tam wszystkie badziewia turystyczne,
namiot, stolik, fotele, co tam chcesz zaciągnąć. Wszelkie sprzęta. I nie montowałbym
tego na pace za kabiną, bo to rozwiązanie przeklniesz, lepiej na dachu nad Tobą.
AD 7 – ja się bez tego (czyli klimy) obywam, choć mnie za to w lutym obsobaczono
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Miałem sobie nawet lansianskie hasło wpisać - „Auto na wypasie, czyli jadymy
bez klymy”. Jeśli ktoś nie potrafi przeżyć bez tego wynalazku, to niech lepiej siedzi
doma, jak mawiają Ślązacy. Jakoś dawniej można było jeździć po Jugosławii malucha
mi, syrenkami, trabantami i ludzie przeżywali.
Markus – nie chcę Ci złej roboty robić:)
Ale nie wyobrażam sobie zamknięcia się w metalowej puszce codziennie po wiele
godzin, nie czuć wiatru, nie słyszeć odgłosów przyrody i takich tam.
Szyby na full otwarte, sposoby na chłodzenie są, żaden hardkor!
Ale decyzja należy do Ciebie.
Zabierz kanister 20ltr na wodę (nie wiem, w ile osób jedziesz), jeśli chcesz – pryśnij go na czarno (choć to niekonieczne), zarzuć na dach – po całym dniu jazdy, wieczorem, będziesz miał wodę gorącą (choć wyprawowicz powinien móc się umyć w wodzie o temp. 9`C). No problem.
Filtr powietrza – serdecznie doradzam Ci zakup filtra metalowego K&N wzgl. Kingdragon – wydatek może duży jednorazowo, ale zwróci Ci się natychmiast. Z papierowymi nie nastarczysz, musisz wziąć worek, bo po 2-3 dniach zapylenia będziesz miał gnój, nie filtr.
Jeśli chcesz, prześlę Ci zdjęcie mojego, w mniej ekstremalnych warunkach.
Moi koledzy polegli na braku stosownego filtra (zatarcie silnika, pad turba) w tych rejonach.
Poza tym, nie wiem, jak wysoko chcesz wjechać (a tam można wysoko), więc powyżej 3 tys potrzeba będzie sporej dawki powietrza i szybszego przepływu, inaczej silnik straci moc, a czysty filtr powietrza (K&N – strumień, mycie, suszenie+olejek) da radę.
Kilometraż – nie modelowałem Twojej trasy, bo nie wiem, czy dołem, czy górą będziesz atakował – ale przyjmuję Twoje 10 tys km (moim zdaniem wyjdzie więcej) - zabierz olej na wymianę i wymień po 5 tys. km, z filtrem oleju, oczywiście.
Jeżeli masz tylny dyfer z LSD - w połowie dystansu zmień tam olej, a już koniecznie przy objawach szarpania przy skrętach 90cio stopniowych.
To tyle tak na szybko, zapewne wiele przeoczyłem.
Reszta - na PW, jeżeli jesteś zainteresowany
![Smile :)](./images/smilies/icon_smile.gif)
Pozdrawiam
BALKANDRIVER