przez sebano79 » 26 cze 2011 21:02:31
Jestem młody , ale miałem już sporo zwierząt. I na własnej skórze doświadczyłem ich inteligencji. Najmądzrezejszy był pekinczyk, którego zaadoptowałem w wieku 10 lat. Kilkukrotnie przekonalem się, że rozumie nie tulko proste komendy ale wręcz całe zdania. Sporo by wymieniać , ale np. kiedyś prosil mnie o czekoladę. A z racji, że był wybredny miał na ziemi pełną miskę niezłego żarcia. Nie oglądając się na niego w odpowiedzi na jego prośby powiedziałem, że dostanie czekoladę jak zje to , co ma w misce. Ten posłusznie oczyścił miskę , po czym wrócił po słodycze.
Drugi przypadek: ów pekinczyk był bardzo chory. Miał problemy z wypróżnianiem się i sprawiał mu to wielki ból. Operacja pomogła mu zaledwie na 3 miesiące. Kiedyś ciotka u której mieszkałem, powiedziała do nego " zdrowiej albo zdychaj, nie męcz siebie i innych". Uciekł wtedy z domu i znalazłem go ubłocobnego o 1 w nocy, choć nigdy nie wychodził za bramę. Do tego 3 dni unikał ciotki , choć bardziej ją lubił ode mnie. Nawet gdy go zagadywała odwracał łeb. Przeszło mu dopiero gdy w jego obecności przyznała mi się do tego co powiedziała i go przeprosiła.
Może brzmi to niewiarygodnie ale nic nie ubarwiłem i święcie wierzę w mądrość zwierząt. Oczywiście nie wszystkich tylko pojedynczych osobników. Z pośród 5 moich psów tylko jeden wykazywał się niespotyukaną inteligencją. Ale podobnie jest też z ludźmi.
Drugi przykład jest z życia wzięty kolegi myśliwego. Miał psa myśliwskiego, który niczego nie chciał się nauczyć i nie słuchał komend. Kiedyś przed polowaniem wspomniał, że musi go odstrzelić bo nie będzie darmozja chował. Oczywiście pies był tego świadkiem. Od tamtej chwili zwierze zmieniło się nie do poznania. Od razu zmądrzał, okazał się , że umie co trzeba i oczywiście jest posłuszny. Dzięki tej nagłem przemianie długo jeszcze pożył....
