Piszę tu, bo nie znalazłem czegoś w stylu "przepisy ruchu drogowego".
A historia jest taka: jadę sobie grzecznie przez moje miasteczko jak co dzień, patrzę, a tu pielgrzymka. Niby nic dziwnego w naszym "kraju pielgrzymującym", zwłaszcza, że miasteczko moje na szlaku pielgrzymek leży. Jako się rzekło niby nie dziwne, gdyby nie fakt, iż owa pielgrzymka ma w sobie pana z lizakiem, który kieruje ruchem. No nic, kieruje - niech se pokieruje, Bóg z nim. Patrzę. Pan wchodzi na skrzyżowanie i dubluje sygnał świateł. Czerwone było więc go nie przejechałem. Zresztą "strzeżonego..." i tak dalej. Owa pielgrzymka minęła skrzyżowanie, ja odczekałem na zielone i jadę sobie dalej. Wzmiankowaną pielgrzymkę dogoniłem na następnym skrzyżowaniu. Dla utrudnienia skrzyżowanie to wypada na bardzo ostrym łuku drogi. no to powolutku toczę się z pierwszą prędkością pielgrzymkową. Człowiek jestem cierpliwy, więc do końca skrzyżowania jakoś doczekam zasłuchany w pieśń z megafonu. Tak myślałem, ale Pan z lizakiem, będąc za kolumną i nie widząc jej czoła daje mi znaki, żebym wyprzedzał. Ponieważ ani samobójcą, ani mordercą nie jestem odczekałem aż opuściliśmy skrzyżowanie. Tylko okno otwarłem. Jak już się upewniłem, że można zrównałem się z panem i jego lizakiem i, (jak zwykle), grzecznie spytałem jakie on ma uprawnienia do kierowania ruchem. Pan, albo jego lizak (bo nie wiem które z nich mądrzejsze) odpowiada z bezczelnym uśmiechem, że ukończył kurs w WORDzie. Nie zdzierżyłem, ale i tak Moja była szybsza i onego skur...wała. Po czym rozstaliśmy się w pokoju.
A teraz pytania: Gdy byłem młody to uczono mnie, że znaki nadawane przez osobę kierującą ruchem są najważniejsze. Ważniejsze niż cały kodeks naraz. Coś się zmieniło?
Jaki mandat grozi mi za niepodporządkowanie się tymże znakom i nie wyprzedzenie kolumny pieszych na łuku i skrzyżowaniu?
I kto odpowiadałby gdybym się tym znakom podporządkował, rozpoczął wyprzedzanie doprowadzając do kolizji z autem z naprzeciwka, lub najechania na pieszych? Pan i jego lizak? Ja? Ksiądz? Czy może Pan Bóg wziąłby to na siebie?