Pozwolę sobie podsumować moje przeboje z ABSem, o których wspominałem na forum, w tym temacie wcześniej:
Do dziś nie wiem jakie były błędy ABSu.. Trzech magików się za to zabierało, niestety żaden nie miał odpowiedniego sprzętu, ale...udało się. Pierwszy stwierdził: rozwalone koronki, nie da się dostać, olać i jeździć. Drugi...coś pogrzebał, postękał.. i auto miało abs przez jakieś..100 metrów. Potem znowu klops. Finalnie auto trafiło na naprawę zawieszenia do mojego kolegi, który potraktował sprawę ambicjonalnie. Jeden czujnik urwany, wymiana na słynne daewoo z przelutowaniem kostki pomogła. Do tego w drugim kole pęknięta i skorodowana koronka. Koronka wyszlifowana, pospawana. Ale absu dalej niet. Więc sprawdził przejścia wiązek. I okazało się..,że tylko w lewym przednim kole było przejście a prawy przód i tył - zgnita/uszkodzona wiązka. Trzeba było przeciągnąc nowe kable i...ABS ożył. I zrobił już kilkaset kilometrów, co oznacza, że chyba faktycznie kłopot zniknął. Pompę też podobno pod kątem sprawności elektrycznej posprawdzał. I jak to podsumował: Jak czujniki są ok, wiązki są ok, pompa i sterownik są ok, to nie ma chvja we wsi i abs musi działać. Każdemu zatem życzę takiego zawziętego mechanika
