jrzeuski napisał(a):Hmm, snorkel robi  

 ale w pierwszych krzakach nałapał mokrych od deszczu liści mimo, że wlot odwróciłem do narożnika szyby. Jednak dobrze zrobiłem, że dałem gęstą siatkę, bo by je turbina zassała do filtra a tak po prostu się przykleiły do siatki. Aż dziwne, że silnik nie zgasł, bo zalepiły cały prześwit.
 
Nie dawało mi to spać, więc postanowiłem zrobić jeszcze raz test z reklamówką na łbie 

 No i silnik nawet nie przygasł 

 Za to spod maski dobiegło wyraźne syczenie. Otworzyłem ją i się okazało, że to z obudowy filtra. Po jej otwarciu wyszło na jaw, że zassało obwódkę wkładu (tę gumową) i już nie przylegała szczelnie do obudowy. Stawiam, że to sprawka tych liści, przez które wytworzyło się takie podciśnienie w dolocie. Swoją drogą nie przypuszczałem, że silnik jest zdolny sobie w ten sposób poradzić z brakiem tlenu. Dobrze, że potem w jeziorku na poligonie nie pojechałem w lewo, bo bym filtr a może i cały silnik utopił  

Niestety obwódka wkładu jest już trwale wygięta w łuk. Próbowałem ją na siłę ułożyć i domknąć pokrywę, ale nic z tego: zasysa się z powrotem po zatkaniu kominka. Założyłem inny (stary) wkład i to samo 

 Widocznie ten typ tak ma  

  Mam więc teraz zagwozdkę jak zapakować wkład tak, żeby go silnik nie zasysał po przytkaniu kominka. Ewentualnie jak zmotać obudowę wkładu by się od tego nie rozszczelniała. Jakieś pomysły? Ja na razie mam dwa: okleić taśmą cały styk pokrywy obudowy z jej dolną częścią (ew. nawalić silikonu na spojenie) albo zmotać jakąś ramkę na wkład, która usztywni tę gumę i nie pozwoli jej się zassać. A może zrobić jedno i drugie?  

 Ktoś już walczył z takim problemem i odniósł sukces?
Teoretycznie to nie jest duży problem, bo dopóki kominek jest drożny to obudowa jest raczej szczelna (tylko musi się udać zamknąć pokrywę zanim wkład się odkształci). W każdym razie nie syczy, więc i wody nie powinna łyknąć. Ale wolę mieć pewność, że nic się nie rozszczelniło zanim wjadę w wodę a nie dopiero jak w silniku zaczną pływać ryby  
