Cześć! Moja historyjka

Cześć,
Zarejestrowałem się na forum kilka dni temu, widzę że każdy się wita więc nie będę gorszy i opowiem moją historię jak trafiłem na forum
.
Obserwuję i czytam forum od dobrych 6 lat, ponieważ gdy tylko skończyłem 18 lat moim autem marzeń była Frontera A sport
. Zobaczyłem ją w wieku 17 lat (wujek miał) i mega mi się spodobała. Mimo, że była mułowata (2.0 z LPG) to podobało mi się to że wszędzie można nim wjechać. Wujek wędkarz więc auto idealne dla niego. Momentalnie w googlach znalazłem forum o fronterach i sporo o nich czytałem.
Nie było mnie na nią stać, więc 6 lat temu zakupiłem Mercedesa C klasę w202 2.2 CDI. Trochę rudy, ale blacharz/lakiernik ogarnął sprawę.
Po niecałym roku sprzedałem C klasę (rdza zaczęła wychodzić praktycznie WSZĘDZIE, a progów to ze świecą szukać), ale dzięki niej zauroczyłem się chwilowo Mercedesami, bo bardzo dobrze się tym autem jeździło. Zakupiłem CLK w208 2.0 benzyna bez gazu, automat. Palił jakieś 10 litrów beny. Jeździłem nim dłuższy czas, podczas użytkowania tego samochodu stwierdziłem że nigdy więcej nie kupię auta w manualu, bo jazda automatem jest aż do przesady wygodna i komfortowa. Człowiek czuje się jakby śmigał zabaweczką, ale w takim pozytywnym sensie
.
Podczas użytkowania CLK cały czas miałem z tyłu głowy Fronterę, ponieważ w mojej miejscowości i okolicach drogi są w opłakanym stanie, do tego masa lasów w okolicy i typowych dróg utwardzonych, a na to wszystko wjazd do mojej (teraz, ale wtedy jeszcze nie) narzeczonej ciągnął się gliniastą drogą, DO TEGO POD GÓRĘ (Dom na samej górze z ładnym chodniczkiem, ale podwórko typowo dla koni i tam się parkuje samochody). No więc po deszczu raz się zakopałem CLK w błocie, przez co później zostawiałem samochód dosłownie na ulicy. Powiem tyle... CLK to nie jest praktyczny samochód. Ładnie wygląda ale praktyczny nie jest. Co jakiś czas wypuszczali konie na całe podwórze więc możecie sobie wyobrazić jak wyglada ich podwórko po czterech koniach latających w te i nazad
. Ciągle miałem z tyłu głowy że "Fronterka to bym podjechał na samą górę!" Oni śmigali Mercedesem ML i Frontera A sport (kolejna) więc wjazd na podwórko nie był dla nich problemem. Ja się wieszałem na koleinach i gdy miałem tam wjechać to dostawałem nerwicy. W końcu CLK zaczęło mega rdzewieć. Stwierdziłem że nie ma sensu go robić, bo tak czy siak zgnije jak C klasa którą miałem wcześniej. To po prostu syzyfowa praca - te stare mercedesy gniją i za żadne skarby nie idzie tego opanować, więc również postanowiłem że po prostu go sprzedam.
Zacząłem czaić się na CLK w209, albo E klasa W211. Wtedy ponownie spadły ulewy i przypomniało mi się jak by wyglądała jazda takim w209 po tym podwórku wydeptanym przez konie
. Pomyślałem sobie: Może w końcu spełnię swoje marzenie i kupię tą wymarzoną Fronterę?! Zacząłem się rozglądać za A sport, ale trochę po tych moich Mercedesach bolała mnie zmulona natura A sport. Rozglądałem się po ogłoszeniach, czytałem masę postów na forum i artykułów na innych stronach. Wreszcie stwierdziłem "Może B Sport 2.2 benzynka?" Założę sobie gaz i będę jeździł po taniości. Szukałem, szukałem, obejrzałem jeden egzemplarz i zobaczyłem że po włożeniu butli praktycznie nie ma tam miejsca w bagażniku. Na chwilę dałem sobie spokój, ale później zobaczyłem jak frontera B w longu przejeżdża przypadkowo na ulicy. Wcześniej po fotkach w internecie wydawała mi się za długa i wielka, ale na żywo prezentuje się sto razy lepiej. Zacząłem szukać fronterki w longu, zdecydowałem się na 3.2 V6, ponieważ wyczytałem że 2.2 mogą być mułowate, a tego nie chciałem. Pojechałem, obejrzeć jedną - czysta benzyna bez LPG. Bagażnik OGROMNY, więc stwierdziłem że problemu z butlą nie będzie, do tego naczytałem się w internetach że bez problemu wstawię butlę lpg pod samochód (oh jak bardzo się myliłem). Środek rzeczywiście bardzo zadbany, skórka, grzane fotele, no bardzo mi się podobało. Przejechałem się, oczywiście licznik nie sprawny, napędy mrugają, ale wcisnąłem przycisk od napędów i normalnie cztery koła się kręcą, więc stwierdziłem że to pewnie od zepsutego licznika ta kontrolka mryga. Przejechałem się nim po drodze utwardzonej - po wciśnięciu gazu do dechy wgniotło mnie w fotel, to była piękna chwila
. Wróciłem, zbiłem z ceny za kilka pierdół (w tym licznik), kupiłem, pojechałem do domu.
Licznik naprawiłem za 300zł (wysyłka do Poznania, standard - ale okazało się że napędy dalej mrugają, na chwilę obecną tak jeżdżę bo nie mam pojęcia od czego to jest), akus wymieniony bo tamten wyzionął ducha, wszystkie końcówki i stabilizatory powymieniane bo wszystko była masakra, koleś po prostu jeździł autem i nic z nim nie robił. Na dzień dobry włożyłem w samochód 3 tysiące na wszystkie pierdoły, do tego 4 tysiące na założenie instalacji gazowej.
Osłona baku cała ruda, aż robił się dziury - już jest nowa zakonserwowana. Tylne mocowanie zderzaka zgnite, całe wymienione zakonserwowane. Halogen w zderzaku zbity, kupiłem na allegro lewy, niestety przysłali mi cymbały prawy. Pierdzieliłem się z zamocowaniem tego gówna i niestety jest lekko "wklęśnięty" w zderzaku, bo mocowania były nie po tej stronie, eh tak to jest jak się kupuje części z allegro na szybko.
Zawiozłem auto do serwisu LPG w Toruniu, zażyczyłem sobie butlę z tyłu pod samochodem. Niestety okazało się że nie ma w ogóle możliwości zamontowania tam butli, co najwyżej pod lekkim skosem jakieś 30 litrów - ale tankowanie co 100km moim zdaniem mija się z celem. Żeby wsadzić większą butlę pod samochód to trzeba by rzeźbiarza cudotwórcę żeby tam coś wykombinował i poprzenosił niektóre elementy.
Miałem do wyboru butlę 110L za siedzeniami na szerokość bagażnika, albo 60L wzdłuż bagażnika po lewej stronie (tam gdzie fotele składają się 1/3). Z wielkim bólem zdecydowałem się na te 60 litrów, bo bardzo zależało mi na tym by mieć duży bagażnik. Ale po chwili majster zadzwonił że znaleźli butlę 80L która idealnie zmieści się tam z boku na 1/3 po długości. Więc taka butla została mi zamontowana. Jestem zadowolony.
Po tym wszystkim zarejestrowałem się na forum i mam nadzieję że Fronterka będzie mi dobrze służyć, bo ja nie mam zamiaru jej sprzedawać
.
Moim problemem jest to, że nikt w okolicy nie potrafi się połączyć komputerem z moim silnikiem :/ Przez co nie wiem co jest grane z tym mruganiem napędów. Do tego Check raz się zapala, raz gaśnie, w zupełnie losowych momentach. Raz się zapali i pali się 3 dni, potem zgaśnie na dzień, potem znowu się pali. No nie mam pojęcia. Pod komputer nikt się podłączyć nie może.
Trochę się rozpisałem, chyba przesadziłem.
Ale witajcie drodzy forumowicze!
Zarejestrowałem się na forum kilka dni temu, widzę że każdy się wita więc nie będę gorszy i opowiem moją historię jak trafiłem na forum

Obserwuję i czytam forum od dobrych 6 lat, ponieważ gdy tylko skończyłem 18 lat moim autem marzeń była Frontera A sport

Nie było mnie na nią stać, więc 6 lat temu zakupiłem Mercedesa C klasę w202 2.2 CDI. Trochę rudy, ale blacharz/lakiernik ogarnął sprawę.
Po niecałym roku sprzedałem C klasę (rdza zaczęła wychodzić praktycznie WSZĘDZIE, a progów to ze świecą szukać), ale dzięki niej zauroczyłem się chwilowo Mercedesami, bo bardzo dobrze się tym autem jeździło. Zakupiłem CLK w208 2.0 benzyna bez gazu, automat. Palił jakieś 10 litrów beny. Jeździłem nim dłuższy czas, podczas użytkowania tego samochodu stwierdziłem że nigdy więcej nie kupię auta w manualu, bo jazda automatem jest aż do przesady wygodna i komfortowa. Człowiek czuje się jakby śmigał zabaweczką, ale w takim pozytywnym sensie

Podczas użytkowania CLK cały czas miałem z tyłu głowy Fronterę, ponieważ w mojej miejscowości i okolicach drogi są w opłakanym stanie, do tego masa lasów w okolicy i typowych dróg utwardzonych, a na to wszystko wjazd do mojej (teraz, ale wtedy jeszcze nie) narzeczonej ciągnął się gliniastą drogą, DO TEGO POD GÓRĘ (Dom na samej górze z ładnym chodniczkiem, ale podwórko typowo dla koni i tam się parkuje samochody). No więc po deszczu raz się zakopałem CLK w błocie, przez co później zostawiałem samochód dosłownie na ulicy. Powiem tyle... CLK to nie jest praktyczny samochód. Ładnie wygląda ale praktyczny nie jest. Co jakiś czas wypuszczali konie na całe podwórze więc możecie sobie wyobrazić jak wyglada ich podwórko po czterech koniach latających w te i nazad

Zacząłem czaić się na CLK w209, albo E klasa W211. Wtedy ponownie spadły ulewy i przypomniało mi się jak by wyglądała jazda takim w209 po tym podwórku wydeptanym przez konie


Licznik naprawiłem za 300zł (wysyłka do Poznania, standard - ale okazało się że napędy dalej mrugają, na chwilę obecną tak jeżdżę bo nie mam pojęcia od czego to jest), akus wymieniony bo tamten wyzionął ducha, wszystkie końcówki i stabilizatory powymieniane bo wszystko była masakra, koleś po prostu jeździł autem i nic z nim nie robił. Na dzień dobry włożyłem w samochód 3 tysiące na wszystkie pierdoły, do tego 4 tysiące na założenie instalacji gazowej.
Osłona baku cała ruda, aż robił się dziury - już jest nowa zakonserwowana. Tylne mocowanie zderzaka zgnite, całe wymienione zakonserwowane. Halogen w zderzaku zbity, kupiłem na allegro lewy, niestety przysłali mi cymbały prawy. Pierdzieliłem się z zamocowaniem tego gówna i niestety jest lekko "wklęśnięty" w zderzaku, bo mocowania były nie po tej stronie, eh tak to jest jak się kupuje części z allegro na szybko.
Zawiozłem auto do serwisu LPG w Toruniu, zażyczyłem sobie butlę z tyłu pod samochodem. Niestety okazało się że nie ma w ogóle możliwości zamontowania tam butli, co najwyżej pod lekkim skosem jakieś 30 litrów - ale tankowanie co 100km moim zdaniem mija się z celem. Żeby wsadzić większą butlę pod samochód to trzeba by rzeźbiarza cudotwórcę żeby tam coś wykombinował i poprzenosił niektóre elementy.
Miałem do wyboru butlę 110L za siedzeniami na szerokość bagażnika, albo 60L wzdłuż bagażnika po lewej stronie (tam gdzie fotele składają się 1/3). Z wielkim bólem zdecydowałem się na te 60 litrów, bo bardzo zależało mi na tym by mieć duży bagażnik. Ale po chwili majster zadzwonił że znaleźli butlę 80L która idealnie zmieści się tam z boku na 1/3 po długości. Więc taka butla została mi zamontowana. Jestem zadowolony.
Po tym wszystkim zarejestrowałem się na forum i mam nadzieję że Fronterka będzie mi dobrze służyć, bo ja nie mam zamiaru jej sprzedawać

Moim problemem jest to, że nikt w okolicy nie potrafi się połączyć komputerem z moim silnikiem :/ Przez co nie wiem co jest grane z tym mruganiem napędów. Do tego Check raz się zapala, raz gaśnie, w zupełnie losowych momentach. Raz się zapali i pali się 3 dni, potem zgaśnie na dzień, potem znowu się pali. No nie mam pojęcia. Pod komputer nikt się podłączyć nie może.
Trochę się rozpisałem, chyba przesadziłem.
Ale witajcie drodzy forumowicze!