Kolego, z Wesołej to Ty masz rzut beretem do najlepszego specjalisty - weterana offroadu czyli Wujka Zbyszka z Sulejówka. Zbyszek specjalizował się jeszcze parę lat temu w topornych acz kochanych klasykach jak UAZ i GAZ, od kilku wiosenek ulubił sobie Land Rovery i dobrze mu z tym. W kwestiach przeróbek można mu ufać o tyle, że jak coś jest bez sensu to zamiast zrobić "na odwal" i skasować naiwniaka jak za zboże, wyśmieje Cię swoim basowym rechotem a potem subtelnie doradzi co zrobić ze sobą i samochodem

Mechanik de beściak ale na brak klientów nie narzeka więc jak wejdziesz z ulicy to powie, że nie ma terminów. Ja miałam szczęście "odziedziczyć" samochód, do którego widać miał sentyment i nadal się powołuję na poprzedniego właściciela starego łazika więc i o Fronterę czasami mam możliwość zapytać. A jeśli chodzi o bieżące naprawy to mam zaufanych "panów kolegów" w okolicy Okęcia (nie Skura, u niego mimo kilku podejść jeszcze nie byłam), którzy prowadząc warsztat dla tzw. plaskaczy potrafią zrozumieć zapędy terenowe bo sami prywatnie pomykają Gazikiem... Robili mi Uaza a formą pośrednią były malutkie robótki przy Frotce. Ale o nich to info tylko na PW bo nie chcę obiecywać, że wszystkiego się podejmą - uczciwi na tyle, że jak coś mają spieprzyć to odeślą do diabła
