Terenowka nie do jazdy po miescie?

Witam
Kiedy niedawno zdecydowalem sie na zakup Frontery, znajomi dolowali mnie, ze przy mojej pracy jazda takim autem po miescie bedzie udreka. Dziennie odwiedzam kilka centrow handlowych dlatego mowili: "gdzie ty tym zaparkujesz? toz to wielkie, ociezale, a przez tylna szybe to juz wogole nic nie widac". Faktycznie, parkownie na zatloczonych parkingach nie jest najwieksza frajda, ale sa sytuacje w ktorych nasze Frotki przydaja sie nawet w miejskiej dzungli. Proponuje zeby kazdy wypowiedzial sie w tej kwestii przytaczajac jakis przyklad z zycia, zaczne od siebie:
Dzisiaj stoje w typowym stolecznym korku jakies 20metrow przed swiatlami, dwupasmowa ulica, lewy pas. Zapala sie zielone swiatlo a facet z mojego pasa ruchu trzy auta przedemna decyduje sie na zmiane pasa na prawy. Oczywiscie auta jadace prawym pasem nie wpuszczaja goscia, przez co prawy pas jedzie, a my na lewym stoimy. Wszyscy wlasciciele malych, zwinnych, lsniacych i przystosowanych-idealnie-do-jazdy-po-miescie plaskaczy stoja puszczajac w proznie wyrazy ktore kazdy zna ale nie uzywa
a ja w wielkim, nieprzydatnym do jazdy w miescie, uswinionym po lusterka, terenowym wehikule, wlaczam kulturalnie lewy kierunek, wjezdzam na pas zieleni odgrodzony od asfaltu dwudziestocentymetrowym kraweznikiem, mijam trzy auta przedemna i nie zwalniajac zjezdzam zadowolony na asfalt, zalapujac sie jeszcze na koncowke zielonego swiatla.
Podsumowanie: szukanie miejsca parkingowego pod marketem w piatek popoludniu - czasem kilkanscie minut; widok otwartych buzi kierowcow ktorych mijalem na tamtym skrzyzowaniu - bezcenne!
Zapraszam do podzielenia sie podobnymi doswiadczeniami po jezdzie niekoniecznie terenowej
Kiedy niedawno zdecydowalem sie na zakup Frontery, znajomi dolowali mnie, ze przy mojej pracy jazda takim autem po miescie bedzie udreka. Dziennie odwiedzam kilka centrow handlowych dlatego mowili: "gdzie ty tym zaparkujesz? toz to wielkie, ociezale, a przez tylna szybe to juz wogole nic nie widac". Faktycznie, parkownie na zatloczonych parkingach nie jest najwieksza frajda, ale sa sytuacje w ktorych nasze Frotki przydaja sie nawet w miejskiej dzungli. Proponuje zeby kazdy wypowiedzial sie w tej kwestii przytaczajac jakis przyklad z zycia, zaczne od siebie:
Dzisiaj stoje w typowym stolecznym korku jakies 20metrow przed swiatlami, dwupasmowa ulica, lewy pas. Zapala sie zielone swiatlo a facet z mojego pasa ruchu trzy auta przedemna decyduje sie na zmiane pasa na prawy. Oczywiscie auta jadace prawym pasem nie wpuszczaja goscia, przez co prawy pas jedzie, a my na lewym stoimy. Wszyscy wlasciciele malych, zwinnych, lsniacych i przystosowanych-idealnie-do-jazdy-po-miescie plaskaczy stoja puszczajac w proznie wyrazy ktore kazdy zna ale nie uzywa

Podsumowanie: szukanie miejsca parkingowego pod marketem w piatek popoludniu - czasem kilkanscie minut; widok otwartych buzi kierowcow ktorych mijalem na tamtym skrzyzowaniu - bezcenne!



Zapraszam do podzielenia sie podobnymi doswiadczeniami po jezdzie niekoniecznie terenowej
