Kiedy niedawno zdecydowalem sie na zakup Frontery, znajomi dolowali mnie, ze przy mojej pracy jazda takim autem po miescie bedzie udreka. Dziennie odwiedzam kilka centrow handlowych dlatego mowili: "gdzie ty tym zaparkujesz? toz to wielkie, ociezale, a przez tylna szybe to juz wogole nic nie widac". Faktycznie, parkownie na zatloczonych parkingach nie jest najwieksza frajda, ale sa sytuacje w ktorych nasze Frotki przydaja sie nawet w miejskiej dzungli. Proponuje zeby kazdy wypowiedzial sie w tej kwestii przytaczajac jakis przyklad z zycia, zaczne od siebie:
Dzisiaj stoje w typowym stolecznym korku jakies 20metrow przed swiatlami, dwupasmowa ulica, lewy pas. Zapala sie zielone swiatlo a facet z mojego pasa ruchu trzy auta przedemna decyduje sie na zmiane pasa na prawy. Oczywiscie auta jadace prawym pasem nie wpuszczaja goscia, przez co prawy pas jedzie, a my na lewym stoimy. Wszyscy wlasciciele malych, zwinnych, lsniacych i przystosowanych-idealnie-do-jazdy-po-miescie plaskaczy stoja puszczajac w proznie wyrazy ktore kazdy zna ale nie uzywa

Podsumowanie: szukanie miejsca parkingowego pod marketem w piatek popoludniu - czasem kilkanscie minut; widok otwartych buzi kierowcow ktorych mijalem na tamtym skrzyzowaniu - bezcenne!



Zapraszam do podzielenia sie podobnymi doswiadczeniami po jezdzie niekoniecznie terenowej
