Strona 1 z 1

Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 11 sie 2010 17:35:30
przez Krogulec
Witam
Nie bierzcie tego jako krytykę lecz ciekawostkę
Jestem na forum jakiś czas i zauważyłem dziwną zależność, mianowicie: topi ktoś frotę w błocie, gniecie o coś twardszego na jednym z rajdów bądź indywidualnie, później zdjęcia - opisy typu "trzeba miec jaja" lub "masz jaja chłopie " itp. poczym cisza na długi czas z bohaterem :)
Myślę, że bohater zaczyna używać więcej głowy przy przeszkodach (czasem rezygnuje z nich) bo koszty naprawy przerastają chwałę i splendor :)

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 11 sie 2010 18:26:36
przez brum
To nie jakaś fantazja tylko przypadek, nikt normalny nie wjeżdża tam gdzie wiadomo że się nie da rady. Ja jak bym wiedział że utopię auto po kierownice to też bym nie wjechał do rzeki...ale nie wiedziałem że tam się zrobiło nagle metr wody.

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 11 sie 2010 18:58:25
przez bielikzloty
a mi powiedzieli ze jest plytko :wsciekly: :mrgreen:

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 11 sie 2010 23:06:08
przez Jarek sp3swj
Krogulec napisał(a):Witam
Nie bierzcie tego jako krytykę lecz ciekawostkę


ciekawostka jest taka że wielu z nas jakby na samym początku zaczęła używać frotki jako dupowozu...


to za kasę "zainwestowaną" w błoto spokojnie można sobie by kupić jakiś tani pojazd dedykowany do topienia... i bezstresowego dewastowania stali....

czyli masz racje że koszty są... :glaszcze:

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 11 sie 2010 23:52:02
przez ADAM SP3WXO
Ale nie znam hobby, które nie było by kosztowne :(

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 12 sie 2010 06:30:59
przez Krogulec
brum napisał(a):To nie jakaś fantazja tylko przypadek, nikt normalny nie wjeżdża tam gdzie wiadomo że się nie da rady. Ja jak bym wiedział że utopię auto po kierownice to też bym nie wjechał do rzeki...ale nie wiedziałem że tam się zrobiło nagle metr wody.


Topienie wozu i inne trudne przypadki zdarzają się raczej przez lekceważenie terenu, nie sprawdzenie głębokości itp. ja bym nie nazwał tego przypadkiem (mówię o trudnych przypadkach, a nie o większej kałuży błota), lecz kosztowną głupotą.
Żeby nie było że jestem lepszy :D swoje zapłaciłem z nawiązką.

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 12 sie 2010 08:24:25
przez FROTERKA
brum napisał(a): nikt normalny nie wjeżdża tam gdzie wiadomo że się nie da rady.

Dawid, pamiętasz Kokotów ? :mrgreen: Mimo moich usilnych namawiań B. nie pojechał tam, gdzie Wy.

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 12 sie 2010 08:37:26
przez przemia
FROTERKA napisał(a):
brum napisał(a): nikt normalny nie wjeżdża tam gdzie wiadomo że się nie da rady.

Dawid, pamiętasz Kokotów ? :mrgreen: Mimo moich usilnych namawiań B. nie pojechał tam, gdzie Wy.

Gosia a kto nie dał rady? :mrgreen: Wszyscy wrócili na tylnym napędzie :)

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 12 sie 2010 20:42:23
przez nightman
bielikzloty napisał(a):a mi powiedzieli ze jest plytko :wsciekly: :mrgreen:

i pewnie dodali że jak 10 minut wcześniej szły tamtędy kaczki to im tylko nogi zakryło....

Re: Ułańska fantazja w terenie i jej koszty

PostNapisane: 12 sie 2010 23:28:57
przez mikrusik
myślę, że właśnie chodzi o tę granice między tym czego się nie da przejechać o tym co przejechać się da... koszty - sam miałem powiedzmy że okazałe a przerwa na kolejne upalanie trwała dokładnie tyle co czas dotarcia silnika :mrgreen: Czy czuję się bohaterem ?? - NIE, ale nie czuję się też głupcem - wybór jak każdy inny :mrgreen: rozrywka jak każda inna:) Jeśli świadomie topisz wózek,nie ma ttematu.