przez Balkandriver » 28 paź 2009 23:43:24
Myślę, że to nie taki lajf, że w czambuł obsobacza się Warszawiaków, z racji blach, ale na taki lajf oni pracują codziennie.
Zanim się wypowiem, zaznaczam, że często jestem w Warszawie, dobrze się tam czuję i nieźle przemieszczam (choć, jak mnie KILLER ostatnio przewiózł swoim stalowym rumakiem, a później metrem, to poczułem się z lekka "zagubiony").
Jeżdżę trochę po Polsce, a już szczególnie często "zakopianką" i ulubioną zabawą jest w naszym aucie "zgaduj-zgadula".
Nie patrzymy na tablice, ale wybieramy "niemotę" na trasie i co nam zwykle wychodzi? ... Owa niemota ma rejestrację W...
I co robi owa niemota? - prosta- gaz do dechy, zakręt-hample do oporu!
Pod górę, hadja na maksa - wzniesienie, to samo- po hamulcach, bo, ło Jezu co też tam może być!Przecież to góry!
Zjazd w dół, 2 km, ciągłe deptanie po hamulcach, tak, jakby nie było silnika, który oprócz ciągu ma funkcję hamowania.
A potem zdziwienie, że się ląduje na poboczu,że przecież mam ABS, dupees i takie tam.
Ale droga nie wybacza.Zwłaszcza braku mózgu!
Inni jadą zachowawczo, bezpiecznie, co by się nie działo, 40-60 km/h nie do przekroczenia.
I paręset metrów za nimi korek.
Ale jak wjadą w miasto, to dopiero hulaj dusza!
I niestety, procentowo auta z blachami na W... przodują.
Ja wiem, że woj. mazowieckie to nie tylko Warszawa, ale spora ilość "Warszawiaków z Grójca" (sorry, takie powiedzenie), ale nawet poza Polską takie knoty, jakie widziałem w ruchu drogowym generowane przez W... nie zdarzyły się właścicielom innych blach.
Pomijam oczywiście Węgrów i innych Łuniooszołomów za kierownicą, którzy dali sobie przeprać mózgi i poruszają się samochodami z majestatem rowerzysty.
Zastanawiam się, jak wpływa na psychikę kierowcy z takiego np. Pikutkowa Dolnego konieczność jazdy autem lisingowanym z blachami na W... ?
Jest to temat do pracy co najmniej doktorskiej.
BALKANDRIVER