Strona 1 z 4

Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 13:34:22
przez RudeBoy
Opowiem Wam pewną historię, która wydarzyła się jakiś czas temu...
Długo zastanawiałem się czy temat poruszać na forum ale doszedłem do wniosku, że jednak warto.
Choćby tylko dla tego, że muszę to z siebie wyrzucić.

Środek tygodnia godzina 19:30 dzwoni telefon.
Przedstawia się facet mówi, że jest klubowiczem z naszego forum. Upewnia się czy gada z RudeBoy-em.
Biedaczyna utopił auto w Podolanach pod Krakowem. Walczy już dłuższą chwilę ale nie da rady bez pomocy drugiego auta. Prosi o pomoc.
Ustalamy szybko, że potrzebny oprócz wyciągarki HiLift bo auto wisi belką na jakimś pniaku.

Pakuje szpeje do auta i jadę. Do Podolan jest ode mnie 50km w jedną stronę. O 20:30 jestem na miejscu witam się z dwoma gośćmi, którzy już radośnie krzyczą, że ich uratuję.
Sytuacja wygląda tak. Na błotnistej drodze z głębokimi koleinami pod sam jej koniec wisi Frota A long i kreci słodko 4 kołami. Pod autem pniak trzyma ją i nie da się zwyczajnie użyć wyciągarki bo coś by jebło.

No więc wskakujemy do błota prawie po kolana auto liftujemy do góry aby zeskoczyć z tegoż pniaka. Trwa to dość długo bo mój HiLift ma gorszy dzień - zacina się. Trochę to wszystko trwało bo jest już 21:10. Finalnie jeden bolec HL ścięty tak, że nie da się już auta podnosić wyżej ale tyle powinno starczyć i teraz tylko pozostaje auto przeciągnąć wyciągarką.
Rzecz w tym, że nie ma jak się zapiąć. Muszę przejechać przez szambo i w poprzek kilkunastu kolein aby przez zblocze zapiąć nieszczęśnika. No to jazda, trzeba się uwijać bo zaczyna padać deszcz. Udaje się ale po drodze niefart. Ściąga mi oponę z felgi. Moje auto stoi na flaku w koleinach ale nic to damy sobie radę. Najpierw zapinamy wyciągarkę i uwalniamy wklejoną ofiarę. Około 21:30 sukces - frota kolegi uwolniona z potrzasku. Deszcz leje na maksa.
Wyciągnięty kolega wyskakuje z auta szybko aby nie zmoknąć odpina linę od i rusza do przodu - znika w krzakach.
Ja sobie staje pod drzewkiem odpalam fajka i łapię moment wytchnienia przed zmianą koła.
Fajka wypalona gościa nie ma. Myślę sobie co jest, gdzież on pojechał. Zdejmuje zapas i zastawiam się jak w tym gnoju podnieść auto bez HL bo HL zepsuty.
Pod 10minutach postanawiam zadzwonić do niego. Nie odbiera. Dzwonie kilka razy to samo. Wtedy złapałem stresa... może pojechał i gdzieś się wpierdolił. Coś mu się stało. Albo wjebał się do głębokiej wody, która tu się zdarza, albo wjebał się do Raby... no bo przecież odebrał by...
Zamykam auto biorę latarkę i ruszam za nim na piechte. Około 10 minut marszu po śladach i już wiem, że wyjechał szczęśliwie na asfalt. Cały czas dzwonie - cisza. Wracam do auta z nadzieją, że objechał dookoła i czeka z drugiej strony. Choć było by to totalnie nie logiczne i bez sensu. Oczywiście moje auto stoi samotnie, nie ma nikogo - jest godzina 22:20.
Wtedy już nie miałem wątpliwości, że to ja mam problem.

Próbuje wyjechać na flaku - bez szans. Lejący deszcz sprawił, że moja frota stoi teraz w potoku błota. Przeciągam się kawałeczek i przystępuje do zmiany koła. Zwykłym seryjnym podnośnikiem po koszmarnej walce, podkładaniu kamieni przyniesionych z rzeki podnoszę auto i zmieniam koło. Mogę jechać do domu ale wcześniej muszę rozebrać się do majtek i podkoszulka bo aby podnieść auto czołgałem się w błocie. W mokrych majtach i podkoszulku i tak nie jest lepiej. Do domu wchodzę o godzinie 1:30 w nocy. Walę 3 piwa bo nie mogę się otrząsnąć :)

W offroad bawię się od 1999 roku. Jeździłem po różnych imprezach małych i dużych i przez te lata poznałem kupę niesamowitych ludzi z całej polski. Piękne były czasy kiedy każda mijająca terenówka pozdrawiała światełkami czy inaczej... To skończyło się już dawno bo i terenówki stały się powszechne. Na dużych imprezach naroiło się od ciśnieniowców i dawny klimat gdzieś zniknął. No ale cóż zmiany... a może to ja się zestarzałem i trochę zbyt sentymentalnie na to patrzę. Mimo to ale wciąż w tym środowisku było dużo fajnych ludzi, których warto było znać. Zawsze traktowałem każdego upapranego błotem jak kumpla.
Namiary na mnie są w różnych "off-roadowych Assistance" i nie ma miesiąca aby ktoś nie dzwonił do mnie z prośbą o pomoc bo wkleił. Nigdy nikomu nie odmawiam i zawsze robię to z uśmiecham i za uśmiech.

Jednak coś teraz we mnie pękło. Bo to co mnie spotkało tego wieczoru było dla mnie niewyobrażalne. Niby nic się nie stało, bo przecież koniec końców poradziłem sobie i wróciłem do domu to jednak od tego momentu moje podejście do ludzi ze środowiska nabrało ogromnego dystansu.

Powiedzcie mi kim trzeba być i jak nazwać kogoś takiego kto:
- prosi o pomoc w potrzebie
- ja poświęcam mu dobrych kilka godzin
- ja poświęcam mu paliwo - ponad 100km przejechane
- ja poświęcam mu mój sprzęt
- ja ten swój sprzęt w trakcie pomocy psuje
- koniec końców ja sam potrzebuje pomocy
- ten ktoś po uratowaniu odjeżdża bez słowa, bez mrugnięcia nawet okiem i oglądnięcia się wstecz. Odjeżdża ze świadomością, że zostawia mnie w pizdu w ulewie, z flakiem, bez podnośnika.

Ja mam kilka słów, które by tu pasowały... ciekawe jakie są Wasze pomysły.

Na koniec dodam, że ów kolega to opłacający składki "zielony" klubowicz i jest na forum już ponad rok. Nie pytajcie kto to dokładnie bo to nie o to idzie żeby tu jakiś sąd uskuteczniać.
Mam tylko nadzieję, że on sam to przeczyta i wywoła to w nim choć cień refleksji.... choć szczerze wątpię.

Jeżeli to czytasz kolego to zwracam się teraz do Ciebie.
Odjechałeś tak szybko, że nie zdążyłem powiedzieć tego co zwykłem mówić ludziom, którym pomagam w terenie: "nie ma za co stary". Tylko zastanawiam się czy koledze, z którym byłeś też tak było spieszno?
aaa... szekle z którą odjechałeś możesz zatrzymać kosztowała tylko 45zł.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 13:46:32
przez Edi066
RudeBoy napisał(a):Ja mam kilka słów, które by tu pasowały... ciekawe jakie są Wasze pomysły.


Kultura osobista nie pozwala mi na pisanie publicznie takich słów...
Też "kilka" razy potrzebowałem pomocy - kilka razy ktoś potrzebował , ale zawsze jak piszesz - dzięki , spoko , masz u mnie browara itp itd... czasami kończyło się nawet jakąś małą przejażdżką i poznaje się ludzi.
Na szczęście to są wyjątki , bo takich chamów jest niewiele (tak naprawdę to pierwszy ras spotykam się z takim zachowaniem)... szkoda , bo psuje to obraz naszej pasji i pobudza niepotrzebne wątpliwości ...

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 13:55:17
przez brum
Podać publicznie kto to jest. Niech się czuje dziwnie jeśli gdziekolwiek z nami by pojechał. Tu nie ma co się rozdrabniać bo to typowy :wsciekly:

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:03:02
przez klejnus
No to nieźle na prawdę. I zgadzam się z Brumem. Niech ta osoba ma prze... Teraz Ciebie wykorzystał a niech kiedyś znów będzie potrzebował pomocy i wiadomo do Ciebie nie zadzwoni.... A inni będą wiedzieć już z kim maja do czynienia. I niech gościu zasuwa piechotą nawet i 100km po ciągnik.... Gdyby mi sie to przytrafiło ze bym wtopił i kolega który by mnie wyciągał poniósł straty to dla mnie byłby to mega wstyd i byłoby mi głupio że przeze mnie ktoś zamiast siedzieć w spokoju w domu musi jechać kawał mnie wyciągać i na dodatek psuje swój sprzet. Ale widać są osoby co maja wyjechane na takie coś. Współczuje i mam nadzieje że w przyszłości jak ktoś do Ciebie zadzwoni o pomoc to nie będziesz musiał się zastanawiać czy jechać go ratować.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:06:42
przez jrzeuski
brum napisał(a):Podać publicznie kto to jest.
Publicznie to może niekoniecznie, ale skoro jest "zielony", to Grzesiek powinien poinformować Zarząd Klubu i niech zrobią, co uważają.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:11:39
przez brum
A dlaczego nie publicznie? Tu naprawdę nie ma się co szczypać.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:14:35
przez jrzeuski
klejnus napisał(a):Gdyby mi sie to przytrafiło ze bym wtopił i kolega który by mnie wyciągał poniósł straty to dla mnie byłby to mega wstyd i byłoby mi głupio że przeze mnie ktoś zamiast siedzieć w spokoju w domu musi jechać kawał mnie wyciągać i na dodatek psuje swój sprzet.
Każdy kto się ogłasza, że w razie W pojedzie na ratunek ma świadomość, że straty mogą z tego wyniknąć i często są, bo z reguły używa się własnego szpeju (jakby ratowany go miał, to pewnie by sobie sam poradził) a warunki są trudne (np. żeby zapiąć wyciągarkę trzeba czasem ustawić się w miejscu, gdzie nikt normalny by się nie pchał). To ryzyko wliczone w ten sport, ale satysfakcja z udzielenia pomocy to wynagradza. No chyba, że trafi się tak jak Grzesiek :glaszcze:

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:32:54
przez RudeBoy
Słuchajcie...
Nie chcę tu jakiegoś sądu nad gościem. Mi wystarczy, że się tym z Wami podzieliłem. Dziś jestem już ponad to. Zdarzenie miało miejsce ponad miesiąc temu. Długo zastanawiałem się co z tematem zrobić. Nabrałem trochę dystansu, nawet buty już wyschły...
Wystarczającą "karą" niech będzie ten temat na forum... i świadomość, że w każdej chwili nick tego klubowicza może się pojawić na forum.
Jestem przekonany, że koledze odechce się kontaktów klubowych, których z tego co wiem i tak nie utrzymywał żadnych.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 14:57:58
przez bart322
Looo kuwa, ale gosc. I przez ten miesiac nie napisa chocby "sorry" na priv albo sms?
Jesli nie na forum, to daj mi znac na priv, zebym wiedzial do kogo nie jechac jak bedzie dzwonil o pomoc...

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 15:00:14
przez szymon.ha
Pisz otwarcie, jeśli twierdzsz ze forum zbytnio i tak nie odwiedza to już na pewno nie przeczyta tego postu.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 15:07:55
przez RudeBoy
Przeczyta bo mu wyslalem sms-a.
To wystarczy :)

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 15:27:00
przez ali
Spotykałem się już z takim podejściem na wypadach ale Ciebie Grzechu spotkała "kumulacja", naprawdę współczucie. U mnie na wsi ktoś mówił że ludzie dzielą się na : ludzi, młotki, parapety. Sklasyfikowanie takiego kolesia nie jest trudne .....

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 16:44:06
przez kki
Obrazek Obrazek
Byłem kilka razy z lokalnymi "offroadowcami" każdy innym autem, nikt nigdy nie pojechał szybciej, nikt nigdy nikogo nie porzucił. To co napisałeś mi się nie mieści.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:03:40
przez eric
jrzeuski napisał(a):
brum napisał(a):Podać publicznie kto to jest.
Publicznie to może niekoniecznie, ale skoro jest "zielony", to Grzesiek powinien poinformować Zarząd Klubu i niech zrobią, co uważają.

jrzeuski: Na postawie którego punktu regulaminu?

RudeBoy: Trzeba bylo dzwonic.

Nie jestem za samosądami ale myślę że warto było by innych klubowiczów ostrzec.

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:11:53
przez cinek1983059
widze że takich bezczelnych typów jest więcej, kiedyś z arkiem wybraliśmy się na piaskownie(pogoria IV) zobaczyć co się zmieniło po zimie i roztopach, dojeżdzając na miejsce tuż przed wjazdem w krzaki wylatuje koleś nam wprost przed koła i krzyczy czy go nie wyciągniemy, mówimy spoko. zajeżdzamy na miejsce spoczynku jego parcha który był utopiony po klamki w szakalace(piach, glina, woda, ziemia i bóg wie co jeszcze)wokół zero większego drzewa za które się można zaczepić.po krótkiej chwili namysłu mówię tu jest taka lekka skarpa trzeba się o nią oprzeć i lekko kołami dołki wykopać aby nas nie ciągło na parcha.zaczynamy pierwszą próbę wydobycia arek w aucie trzyma jeszcze na hamulcu auto zaparte przodem o skarpę, ja operuje pilotem windy a kolesie od parcha stoją obok palą fajki i z daleka od auta co by się nie pobrudzili za bardzo, no nie wierze co za typy i mówię do nich, a co w waszym aucie nikt nie będzie siedział, kierował i może trochę kołami pomagał?to koleś wogule z wielkim fochem i łaską wsiadł do swojego auta i ciśnie po gazie ile wlezie, mówię mu żeby tak nie kopał i że ja mu będę mówił kiedy ma kręcić kolami a kiedy nie. drugie podejście arek w aucie ja pilot koleś w parchu i powoli ciągniemy, lina trzeszczy jak szalona arek w aucie już dęba stoi, parch tak wklejony że aż nam we frocie koła tylne od ziemi oderwało, no ale sukces parch ruszył z miejsca, aż tu nagle smród jak cholera patrze a tu kable od windy aż się topią mówię trzeba trochę poczekać bo zaraz windę załatwimy. trzecie podejście zaczynamy ciągnąć parch już powoli zaczyna wychodzić aż tu nagle coś go jak by za jaja złapało bo ani drgnie, mówię do kolesia z parcha żeby nurkował i sprawdził co go tam trzyma, okazało się że jakiś korzeń no to mówię możemy jeszcze spróbować pociągnąć ale raczej nic z tego nie będzie bo już i tak frota na przednich kołach tylko stoi wiec nie da rady, a koleś do mnie no jak to, co ja sobie myślę że go tak zostawię jak ja se to wyobrażam, i jeszcze głupie gadanie "myślałem że ta "frontiera" to jest porządny sprzęt", mówie nie dość zaraz kolesiowi łeb spadnie odpinamy line i spadamy a kolo niech se radzi, odpieliśmy line i zonk padły przekaźniki od windy.
no i jaki ma być morał tej historii jak że podobnej do gerego?, czy olewać wszystkich i niech se sami radzą czy pomagać?sam teraz nie wiem jak podchodzić do ludzi którzy proszą o pomoc, ty psujesz swój sprzęt bo chcesz ich ratować a oni odwdzięczają ci się w taki sposób :(

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:14:37
przez adrianee36
:shock: :shock: Że takie rzeczy sie w polsce dzieją... :shock: Napisz kto to , moge przypadkiem wycofać kiedys w jego auto :mrgreen: mam w tym wprawę...

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:23:49
przez klejnus
Adrian czyżbyś lubił hamować swój samochód na innym? :P I Cinek skoro widziałeś na dzień dobry że gościu ma dupe wyżej niż łeb to było na dzień dobry mu pokazać drogę do najbliższej wsi po ciągnik :1:

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:38:16
przez jrzeuski
Sęk w tym, że nigdy nie wiadomo z kim się ma do czynienia ani jak akcja się skończy dla sprzętu. Jak ktoś jest sam to można podejrzewać, że niedoświadczony albo nikt już nie chce z nim jeździć. To pierwsze da się wyczuć szybko, drugie dopiero jak już jest za późno :|

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 18:52:34
przez szaman
Grzesku to nie tylko środowisko offroadowe sie tak zachowuje... coraz wiecej jest zachowań tego typu (w większym lub mniejszym stopniu) ludzie się tak zmieniają... niestety.... wg. mnie brak wartosci wyniesionych z "domu".....
teraz łatwiej usłyszeć że "nie pomogę bo wypiłem dwa piwa"... niż nawet "niechce mi się ale jak sobie nie dasz rady to przyjadę i sprobujemy cos poradzić"...
tyle że to działa w dwie strony....
dawniej naturalnym mi sie wydawalo że jeśli dzwonie do kogoś i ten przyjezdza to oczywistym bylo ze w razie jego problemu moze liczyc na moja pomoc i nawet nie trzeba bylo tego mowic (choćby w srodku nocy - roznie bywa)... teraz jest roznie =(

Re: Jak nazwać kogoś takiego? A tacy są wśród nas.

PostNapisane: 19 maja 2015 20:31:58
przez kki
Kiedyś w śniegu się zakopałem to 10 minut dziękowałem kolesiowi, że mi łopatę pożyczył.