Włącz światła bo Cię nie widzę

Wracam do domu prostą i pustą drogą. Pogoda całkiem ładna, widoczność pewnie dalej niż na kilometr, godziny przedpołudniowe. Nagle wściekle czerwony Matiz jadący z naprzeciwka razi mnie długimi by przypomnieć, że jadę bez świateł. Co za ch#$!
- Krzyczę sam do siebie. Słabo mnie widać czy co? Jechałem bez świateł bo uważam, że to durnota świecić sobie w biały dzień. Ktoś wprowadził chory przepis narażający ludzi na koszty (żarówki, mandaty itd.) i jeszcze twierdzi, że to poprawia bezpieczeństwo. A fakty są takie, że liczba wypadków wcale przez to nie spadła, za to ceny żarówek poszły w górę bardzo mocno. Po powrocie do domu moje oczy powoli dochodzą do siebie a ja żałuję, że nie zrewanżowałem się kierowcy Matiza tym samym. Zastanawiam się , dlaczego ludzie mrugają wszystkim którzy jeżdżą bez świateł? Martwią się o to, że policja wlepi komuś mandat? Jak ktoś chce ryzykować utratę kilku stuwek i punktów to przecierz jego sprawa. Mnie złapią, to ja zapłacę a, świateł i tak nie zapalę bo mam swoje zdanie i zamiar przy nim pozostać. Zresztą oślepianie długimi też jest przecież karane mandatami.... Na koniec pragnę zaapelować do wszystkich forumowiczów by nie oślepiać nikogo, kto jedzie np. bez oświetlenia w ciągu dnia. Nie ma sensu tego robić.
