A jaka różnica między rozkazem a sugestią przełożonego? Tak czy siak by pożałował, że nie posłuchał. Dla pilotów perspektywa "uziemienia" czy choćby zmniejszenia uprawnień to koszmar. Zgadza się, że wyrok na ten samolot został wydany w Gruzji. W Smoleńsku został wykonany. Niestety razem z wieloma niewinnymi ludźmi.
Czemu w ogóle maszyny rządowe są pilotowane przez wojskowych? Może właśnie dlatego, żeby kapitan nie powiedział "no way!" i poleciał tam, gdzie mu dyktuje rozsądek i strach o

własną i pasażerów, za których odpowiada? Oczywiście samoloty cywilne też ulegają wypadkom przy lądowaniu, ale w cywilnych lotach pasażerskich bezpieczeństwo ma najwyższy priorytet i nikt z tym nie dyskutuje. Wypadki w takich lotach są w głównej mierze powodowane awariami technicznymi a błędy pilotów najczęściej polegają na zbytniej ufności przyrządom. Jak warunki na lotnisku docelowym są złe to decyzja o locie na lotnisko zapasowe jest tylko formalnością niezależnie od tego czy leci z nami Kaczyński czy nie. Kapitana interesuje tylko ilość PAXów a którzy z nich to VIP to już informacja dla załogi obsługującej przedział pasażerski.
Nie wykluczam opcji, że kapitan uparł się tam wylądować z własnej woli, na zasadzie "co? ja nie dam rady?", ale byłoby bardzo dziwne jakby z taką fantazją przebrnął przez kwalifikacje na pilota samolotu rządowego.
Katastrofa nie nastąpiła przy pierwszym podejściu, więc czemu kapitan kontynuował próby w tych warunkach? Dla mnie jest tu wyjątkowa zbieżność okoliczności do katastrofy w Mirosławcu. Nie wiem jakie oprzyrządowanie ma lotnisko w Smoleńsku, ale lotniska wojskowe często nie są wyposażone w ILS. To by tłumaczyło czemu katastrofa nastąpiła tak daleko od osi pasa (tak samo było w Mirosławcu, gdzie ILS jest, ale akurat nie działał), ale lotniska wojskowe mają naprowadzanie z wieży (wieża przekazuje pilotowi, gdzie go widzi na radarze). Niezależnie do systemu naprowadzania, kontrola pułapu oraz widoczności ziemi zawsze należy do pilota (wyjątek ILS CAT 3). Nagrania z czarnych skrzynek dużo wyjaśnią, ale co trafi do opinii publicznej to już inna sprawa.