W sobotę 26 października 2013 roku nad ranem, nasz kolega Saper wyruszył w samotną podróż kajakiem, Wisłą z Czechowic-Dziedzic do Gdańska.
Od dawna marzył o takiej wyprawie i po długich fizycznych przygotowaniach ruszył z nurtem rzeki.
Aby ta wyprawa miała jakiś głębszy sens, niż tylko spełnienie swojego marzenia, Artur postanowił zadedykować ją ciężko choremu Jakubowi, dziecku z Siemianowic Śląskich. Chłopiec ten choruje na ciężkie porażenie mózgowe. Wymaga całodobowej opieki. Jego matka pani Katarzyna jest nauczycielką, która pomimo bardzo trudnej sytuacji życiowej stara się również pomagać innym.
Tu macie szczegóły i dziennik tej szczytnej wyprawy:
http://poszukiwanieskarbow.com/forum/vi ... 19#p747519
http://www.forum.bsmz.org/viewtopic.php?f=55&t=6126
A tu krótki filmik ze startu okraszony fajnymi komentarzami w gwarze śląskiej
http://www.youtube.com/watch?feature=pl ... yN2FJ5rzBg
Piszę abyśmy jako Gdańszczanie powitali jakoś kolegę który podjął sie takiego wyzwania. Dziś dopływa do Grudziądza. Planowane przybycie do Gdańska to nadchodzący weekend ,ale z oczywistych względów nic się na pewno nie da powiedzieć.
Czas i miejsce jeszcze będzie określony dokładnie. Będzie wstyd jak na najważniejszym punkcie wyprawy - mecie w GDAŃSKU będzie pusto....
kilka komentarzy z ubiegłych dni:
"Niedziela 27 października
Niedziela, ciężkie przenoski kajaka i całego dobytku.
Smolice i dwory
Zatrzymałem się przed Tyńcem już po ciemku i rozbiłem namiot, jak mi się wydawało, wielkiego kamienia w wodzie. Jak się rano okazało ów kamień był spuchniętą zdechłą świnią.
To tłumaczy co tak całą noc śmierdziało

Saper"
"Wtorek 29 października
Piękne widoki, śmieci mniej za to barek potopionych więcej.
Teraz siedzę przy ognisku zaraz za Opatowcem.
Dziś plan: Trochę nocą nadrobić
Saper"
"Środa 30 października - cd.
Plan był na dziś dopłynąć za elektrownię Połaniec, pokonać próg wodny by w nocy bez większego stresu dalej płynąć, choć po ciemku, samemu w kajaku to i tak jest na rzece zbyt ciekawie.
Do elektrowni gnałem dość ostro by zdążyć przed zmrokiem na próg.
Zdążyłem w ostatniej chwili. Kajak wciągnąłem na kamienie i 50 metrów przerysowałem go dalej.
Coś mi podświadomie mówiło, że za blisko progu się woduję.
Szarpnęło kajakiem, coś poleciało, patrzę skarpetka zniknęła ... szukam i gdzie jest wiosło ?
Coś tylko mignęło w odmętach wody nawet się nie zastanawiałem...
Godzinę później ognisko się świeci, żeberko się piecze a ubrania się suszą na uratowanym wiośle.
Pozdrawiam wszystkich i przypominam o celu moich zmagań !!!
Saper
Ps. Siedzę przy gigantycznej elektrowni a nie ma gdzie telefonu naładować.
Jutro zamierzam dopłynąć do Sandomierza !"
"Sobota 2 listopada
8 dzień z wiosłem na wodzie.
Plan dnia dopłynąć za Kazimierz, ale po rozmowie ze znajomym cel pod Dęblin.
Hmm sporo kilometrów do nadrobienia i co najmniej godzina po nocy /wybijałem mu to z głowy-J/
W Kazimierzu szybkie zakupy okazały się wolne, bo szukałem z 20 minut sklepu.
Nic tylko restauracje i hotele.
Potem w kajak i ogień, a właściwie woda

Na zmianę sernik to wiosło to sok warzywny i kilometry leciały, a do Demblina dalej daleko.
Już się ściemnia a tu ledwo Puławy zaliczone.
Przyszła ciemność i się zabawa rozpoczęła.
Co z tego, że miejsce spotkania to tylko 4 kilometry, ale chciało się skrócić i myk, mielizna.
Brzegów nie widać a ja ciągnę kajak po kostki w wodzie w nieznanym kierunku, tylko światła jakiś masztów mrugają. W końcu jest nurt, siadam nabieram prędkość i mielizna, i tak kilka razy.
AAA gdzie ta rzeka płynie ? W końcu po długich męczarniach dotarłem.
Co muszę przyznać, sam na środku rzeki w nocy , nie widać brzegów, co chwile mielizny i jeszcze coś nie wiadomo co szumi przed kajakiem jak bystrze a tego nie widać. Ogólnie bardzo głupie uczucie.
Saper"
Relacja Sapera z soboty - 09.11.2014r.
"Wsiadłem do kajaka i dzida do przodu, niestety wiatr skutecznie zwalniał moje rozpędy i tak aż do zapory Włocławek, chciałem tam dotrzeć w dzień i to się udało, 40km w pod wiatr i fali, ale co się namachałem wiosłem to moje. Po 15 podpływałem pod zaporę i kierowałem się do lachy piachu którą miała być w rogu.
Miała a nie było:-(. no nic, jakoś damy rade. podpływam pod betonowe obwałowanie i jakoś udaje mi się na to wejść, trzymając kajak na lince wdrapałem się zobaczy jak sprawa ma się u góry. tragedia, po drugiej stronie gigantyczny plac budowy i równie gigantyczny plot, no nic zagadka z płotem na koniec i tak muszę kajak tu jakoś wtargać bo i tak nie ma innego wyjścia.
Po wypakowaniu części gratów i wpakowaniu do wora zaniosłem ten pakunek na wal pod barierkę potem po kawałku wciągałem kajak po betonie aż do barierki. i co teraz? przede mną ulica ale jest jest metrowa barierka. worek przełożyłem i złapałem kajak, i nie dałem rady druga próbą nieudana, kurde co robić, czekać na kogoś i prosić o pomoc ?
Spróbowałem jeszcze raz, tym razem z kajaka jeszcze powyciągałem więcej gratów które poukładałem na chodniku za barierka, udało się kajak przełożyłem bardzo wielkim trudem i zaraz zaniosłem za ulice pod plot którego być tu nie powinno, przyniosłem resztę gratów i kombinowałem co dalej, bo nie poddam się przez plot i jakaś budowę jak mam prawie 700km Wisły za plecami, próbą dodzwonienia się do firmy budowlanej nieudana, powoli słońce zachodzi ja dalej kombinuje. "
A tu relacja w Gazecie :
http://bydgoszcz.gazeta.pl/fordon/1,112 ... #LokBydTxt
oczywiście na koniec:
Gdyby ktoś z Was miał ochotę wesprzeć akcję Artura i chciał zaangażować się w zbiórkę funduszy na rehabilitację małego Jakuba podaję namiary do wpłat:
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5
01-685 Warszawa
konto nr 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
W tytule proszę wpisać: "18603 Wolnarek Jakub - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia"