No to teraz JA
Jak dla mnie Zlot bardzo fajny.
Organizatorzy przyszykowali fajne trasy.Prowiant na drogę. Zadbali o fajny klimat imprezy. Jakieś jedzonko na wieczorne imprezy przyszykowali.
Nie był to ALL EXLUSIVE ale na takie rzeczy płaci się po kilka tysi od osby wiec nie oczekiwałem drinków za free , basenu i sługusa co będzie koło mnie skakał jak nie chcąco podrapie się po głowie bo uznał to za znak przywołania

.
Domek Mszana to skromna jednostka do spania. Chyba największym minusem tych domków był fakt że na parterze są 2 wyrka dwu osobowe w jednym pokoju. Bo na górze , mimo że małe pomieszczenie to człowiek dawał rade . Nawet przy moim wzroście czy wyższym mojego kolegi który mi towarzyszył ( Piotrek). Sam opiekun obiektu jak popatrzył się na mnie to się skrzywił ( pewnie wyobraził sobie komfort poruszania się na górze , ale na prawdą idzie to znieść). Aaaaaa ... i schody na górę ... to taka drabinka. Pierwsza nasza myśl to była : Jak tam wleść po pijaku . I cooooo ? Mój towarzysz udowodnił że można to wykonać nawet nie pamiętając tego

.
Co do bigosu to nie mogę się wypowiedzieć bo nie załapałem się. Cóż .. uroki nieprzewidzianych usterek w aucie i naprawy oraz pomoc innym w ogarnięciu ich sprzętu zabierają czas. Na szczęście był bar gdzie mają świetny żurek ( POLECAM mimo że 10pln kosztuje). Próbowałem też pierogów ale baaaaardzo mała ilość za tą cenę ( dodam że do pierogów dają chyba barszcz czerwony ).
Co do śniadań , sądzę że były bardzo smaczne i dało się najeść. Jedzenia starczało a nawet zostawało . Nie ukrywajmy ... śniadania to podstawowa rzecz by przetrwać dzień i syty wyruszyć w trase off czy powrót do domu .
Ktoś pisał tu na forum że był regulamin kuchni / stołówki by odnosić talerzyki, sztućce , szkalanki do okienka .... Przepraszam .... Nie zwróciłem na to uwagi
Zmartwiła mnie jednak jedna rzecz. Bo był tzw dance floor i pojawiło się mało osób. Kurcze ... przecież wtedy dzieje się najwięcej

. Na szczęście pojawiła się stała ekipa . Nawet ten co mówi " JA NIE TAŃCZE " . A później na stole zostają ślady jego kaloszy

w bardzo nie określy wzór kroków .
W sumie planowałem zostać jeszcze całą niedzielę ale sami wiecie jak to jest . Ktoś musi być w pracy ( nie pisze że Ja) , ma rozwalony alternator i trzeba go asekurować . I to miało właśnie miejsce . Prawie 400km do domu a po drodze podmienialiśmy sobie akumulatory co 60km .
Mam nadzieję że NOWI nie zniechęcili się do naszych przygód i imprez oraz do tego co się na forum wypisuje . Bardzo się cieszę że znów zobaczyłem weteranów/stałych bywalców. Na swój męski sposób brakowało mi waszych buzi , uśmiechów , głosów, gestów , poczucia humoru, . Innymi słowy ... wszystkiego tego co ciągnie mnie w waszą stronę.
Dziękuję zatem organizatorom , uczestnikom , nowo przybyłym za wspólną przygodę, Za śmiech , pasję, czas i chęć na coś co nie dzieje się na co dzień.
Mój towarzysz w Zlocie własnie zmienia auto. Teraz się waha czy ma to być nadal plaszczak czy Frota
Kilka zdjęć ode mnie i od niego -------->
https://picasaweb.google.com/1121598987 ... q39uu2moAEJak by nie hulał link poprosze o PW ... poprawię
