[B 3.2] Czujnik położenia przepustnicy

Witam.
Od czasu jakiegoś moja Frotka miała minimalne problemy zdrowotne.
Objawy były nastepujące : gaśnięcie na biegu jałowym, falujące obroty 'na luzie', szarpanie przy przyspieszaniu i/lub hamowaniu silnikiem, skaczące wskazania spalania chwilowego na kompie pokładowym, chceck engine + UWAGA!!! kod błedu 'uszkodzony przepływomierz', chwilowe zaniki mocy w czasie jazdy np po autostradzie, kilkudniowe wzrosty spalania, i wiele ,wiele innych. Problem był tym większy, że wszystkie te objawy wystepowały zupełnie niezależnie, w dowolnej chwili i konfiguracji, czasem auto jeździło przez miesiąc ok a nastepnie przed dwa dni po prostu głupiało. Serwis rozkładał ręce, kilka razy na gwarancji wymienili przepływomierz, zaczęli już mnie namawiać na wymianę uszkodzonegi ( tak wspólnie żeśmy wnioskowali ) komputera sterującego silnikiem.
Mimo wszystko i mimo tej ilości objawów występowały one raz kiedyś, po czym znikały i wszystko było ok. Tak więc jeździłem Frotką i jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało.
Dwa tygodnie temu wjechałem do znajomego do garażu i zrobiłem sobie taki jesienny przegląd silnika i wszystkiego co do okoła niego, efekt nastepujący :
- kilka poluzowanych lub przekręconych opasek ( chłodzenie, vacum, wspomaganie )
- w kilku wtyczkach troszkę syfu więc pewnie i wilgoc tam była
i najwazniejsze ! ! ! - zasyfiały czujnik położenia przepustnicy.
Jest on zrobiony w ten sposób, że przy naciskaniu gazu przepustnica 'ciągnie' za sobą pokrętło czujnika. Przy popuszczaniu gazu przepustnica cofa się, a pokretło czujnika powinno cofać się za nią dzięki sprężynce wbudowanej w czujnik. Tak więc przy naciskaniu gazu przepustnica 'napiera' na pokrętło czujnika, przy puszczaniu gazu pokrętło czujnika powinno samo wracać za przepustnicą.
Miejsce lączenie czujnika i przepustnicy było zasyfiałe, sam czujnik też. Przepustnica 'ciągneła' za sobą czujnik, ale nie zawsze lub nie równomiernie powracał on za przepustnicą. Myślę, że w ten sposób komputer dostawał nieprawidłowe dane o wychyleniu przepustnicy, nieprawidłowo dobierał mieszankę, był więc alarm z sondy lamba że spalanie jest nie prawidłowe, komputer generował więc błąd 'uszkodzony przepływomierz' - ponieważ dobierał mieszankę zgodnie z wychyleniem przepustnicy a wskazania przepływomierza nie pokrywały się z sygnałem z przepustnicy. Przy czym czujnik działał, poziomy napięcia mieściły się w granicach wskazań ale faktycznie położenie przepustnicy było inne.
W każdym bądź razie wymieniłem wszystkie 'dziwne' opaski, wszystkie wtyczki potraktowałem środkiem do usuwania wilgoci i zająłem sie równiez samym czujnikiem od przepustnicy.
Trwało to kilka godzin, ale warto było - Frotka smiga jak nowa, wyrywa do przodu nawet od bardzo niskich obrotów, silnik pracuje o wiele ciszej i spokojniej, spalanie sie unormowało - generalnie jak nówka z salonu.
Tak więc dbajcie o swoje Frotki, bo w erze wszędobylskiej elektryki byle pierdoła daje opłakane skutki - i sprawdźcie te czujniki, jestem pewien, że to ON był za wszystko odpowiedzialny.
koniec - ufffff
Od czasu jakiegoś moja Frotka miała minimalne problemy zdrowotne.
Objawy były nastepujące : gaśnięcie na biegu jałowym, falujące obroty 'na luzie', szarpanie przy przyspieszaniu i/lub hamowaniu silnikiem, skaczące wskazania spalania chwilowego na kompie pokładowym, chceck engine + UWAGA!!! kod błedu 'uszkodzony przepływomierz', chwilowe zaniki mocy w czasie jazdy np po autostradzie, kilkudniowe wzrosty spalania, i wiele ,wiele innych. Problem był tym większy, że wszystkie te objawy wystepowały zupełnie niezależnie, w dowolnej chwili i konfiguracji, czasem auto jeździło przez miesiąc ok a nastepnie przed dwa dni po prostu głupiało. Serwis rozkładał ręce, kilka razy na gwarancji wymienili przepływomierz, zaczęli już mnie namawiać na wymianę uszkodzonegi ( tak wspólnie żeśmy wnioskowali ) komputera sterującego silnikiem.
Mimo wszystko i mimo tej ilości objawów występowały one raz kiedyś, po czym znikały i wszystko było ok. Tak więc jeździłem Frotką i jakoś nie bardzo mi to przeszkadzało.
Dwa tygodnie temu wjechałem do znajomego do garażu i zrobiłem sobie taki jesienny przegląd silnika i wszystkiego co do okoła niego, efekt nastepujący :
- kilka poluzowanych lub przekręconych opasek ( chłodzenie, vacum, wspomaganie )
- w kilku wtyczkach troszkę syfu więc pewnie i wilgoc tam była
i najwazniejsze ! ! ! - zasyfiały czujnik położenia przepustnicy.
Jest on zrobiony w ten sposób, że przy naciskaniu gazu przepustnica 'ciągnie' za sobą pokrętło czujnika. Przy popuszczaniu gazu przepustnica cofa się, a pokretło czujnika powinno cofać się za nią dzięki sprężynce wbudowanej w czujnik. Tak więc przy naciskaniu gazu przepustnica 'napiera' na pokrętło czujnika, przy puszczaniu gazu pokrętło czujnika powinno samo wracać za przepustnicą.
Miejsce lączenie czujnika i przepustnicy było zasyfiałe, sam czujnik też. Przepustnica 'ciągneła' za sobą czujnik, ale nie zawsze lub nie równomiernie powracał on za przepustnicą. Myślę, że w ten sposób komputer dostawał nieprawidłowe dane o wychyleniu przepustnicy, nieprawidłowo dobierał mieszankę, był więc alarm z sondy lamba że spalanie jest nie prawidłowe, komputer generował więc błąd 'uszkodzony przepływomierz' - ponieważ dobierał mieszankę zgodnie z wychyleniem przepustnicy a wskazania przepływomierza nie pokrywały się z sygnałem z przepustnicy. Przy czym czujnik działał, poziomy napięcia mieściły się w granicach wskazań ale faktycznie położenie przepustnicy było inne.
W każdym bądź razie wymieniłem wszystkie 'dziwne' opaski, wszystkie wtyczki potraktowałem środkiem do usuwania wilgoci i zająłem sie równiez samym czujnikiem od przepustnicy.
Trwało to kilka godzin, ale warto było - Frotka smiga jak nowa, wyrywa do przodu nawet od bardzo niskich obrotów, silnik pracuje o wiele ciszej i spokojniej, spalanie sie unormowało - generalnie jak nówka z salonu.
Tak więc dbajcie o swoje Frotki, bo w erze wszędobylskiej elektryki byle pierdoła daje opłakane skutki - i sprawdźcie te czujniki, jestem pewien, że to ON był za wszystko odpowiedzialny.
koniec - ufffff