diabel: Troche nie rozumiem Twojego podejścia, jakby to co napisalem to był personalny atak i zamach.
Zgadzam sie. Przyprowadzilem do Ciebie trupa, wyjechalem jezdzacym autem. Tak, przywrociles Frote do zycia, to jest fakt, oczywiscie, ze wyjechalem zadowolony, bo to poprawa stanu auta o 100%. Tylko jezeli umawiamy sie na ogarniecie auta w miesiac, przyjezam do Ciebie po prawie dwóch, bo wypadl mi wyjazd w miedzy czasie, to licze, ze tymbardziej miales czas, zeby wszystko dokonczyc, posprawdzac. Wiec odpalam, robie jazde probna, place, dziekuje, wyjedzam i ciesze sie samochodem. Tylko mam nadzieje, ze jak odbieram samochód, to odbieram go gotowego do jazdy, a nie na testowanie i dokańczanie.
Umawialismy sie na zrobienie klimy, mowisz, ze nie udalo Ci sie znalezc przewodow, wiec nie zrobiles. No trudno, bywa. Ja znalazlem w ciagu tygodnia w dwoch miejscach, ale mniejsza o to. O obrotomierzu rozmawialismy w maju, mowiles, ze zrobisz. Przy odbiorze tez okazuje sie, ze wciaz nie działa. Uwazalaes, ze trzeba zegary z 2.8? Na allegro ich pelno za 20-40zł. Mowilem, kup, montuj. Nie udalo sie, trudno, zdarza sie. O twardym sprzegle tez rozmawialismy w maju, przez telefon, mowiles, ze to stan przejsciowy i kwestia regulacji. Niestety dalej jest tak samo. Przy odbiorze przekonales mnie, ze mam sie nie martwic, ze sie wyrobi. Ok, Ty jestes mechanikiem, to sie poslucham. Po 600-700km dalej dziala tak samo tragicznie. Sily w nogach mi nie brakuje, ale sprzeglo to nie sztanga na siłowni. Te trzy rzeczy to moim zdaniem juz jest niegotowe auto, no ale uznajmy, ze to pierdoły. Ale jesli pozniej chrzani sie rozrusznik, iskrzy przy odpalaniu, pada ładowanie to kurde, cos jest nie halo. Tyle dobrze, ze mialem pare spraw do pozalatwiania w WAW i przelatałem te kilkaset kilometrów po miescie. Polecialbym w trase to bym albo zajmował przydrozny parking, albo znowu jechał na sznurku.
Zgadza sie, elektryk do ogarnięcia elektryki używał taśmy izloacyjnej, nie wiem czy za 2zł czy za 9zł. Uzywal jej do owinięcia równoleglych przewodow w nowa wiazke. Tylko to zrobil na sam koniec. Najpierw wyciął zupelnie wiazke silnika, wiazke skrzyni biegow, wywalil tez wszystkie zbedne przewody od ECU i czujnikow TDS'a, a nowa instalacje silnika polozył zupełnie od zera. Nie ma ani jednego wolnego, nieuzywanego przewodu widmo. Dla mnie to jest jakość.
Oczywiscie, ze auto jest stare. Ale taki zbieg okolicznosci, ze 2 dni po swapie pada regler, odkreca sie przewod od rozrusznika i rzęzi skrzynia? Chociaz przez cala trase Szczecin-Lasków w Montereyu nic nie zawiodło?
Najpierw zadzownilem do Ciebie mowiac o wskazniku oleju, skrzyni i napominajac o obrotomierzu. Mowisz mi - mam czas za 2 tygodnie. Pracujesz, rozumiem. Ale ja tez pracuje, a do pracy potrzebuje samochodu na teraz, nie na za dwa tygodnie. Zalezy mi na czasie, trudno, moja strata - oddałem auto do elektryka. Zreszta, jak pamietam Ty i tak nie chciales ogarniac tej instalacji bardziej, bo to za duzo rozbierania i pierdzielenia.
Tylko potem wychodza nastepne kwiatki. Wspominany przewód rozrusznika, regler, w miedzy czasie skrzynia zaczela rzezic juz ciagle. Z calym szacunkiem do Ciebie i Twojej pracy, to jest nieco wk

. Wiec napisalem na forum skrotowo to i owo. Bez zbednych szczegolow, a zdecydowanie nic co Cie obrazalo, ani nic co nie byłoby prawda. To nie sa brudy personalne i pieprzenie na forum. To jest kwestia odpowiedzialnosci za robote za ktora sie bierze pieniadze.
Pracowalem dluzszy czas w serwisie komputerowy, jak naprawialem komus komputer z czyms powazniejszym niz zepsuty windows czy zbity ekran to ze dwa dni korzystałem z niego w pracy, zamiast swojego, ze by sie upewnic, ze wszystko jest OK. No a Ty mi mowisz, ze przejechales sie dwa razy od domu do stacji benzynowej 200m dalej. No coz, ja potrzebowalem kilkadziesiat kilometrow wiecej, zeby sie przekonac co Frote boli
A jak ktos do mnie dzownil, ze dalej mu w laptopie cos nie dziala, to przepraszalem i prosilem, zeby od razu przywiozl z powrotem. Tylko takich przypadkow mialem moze 5, moze 10 na rok. Na ok 1000 wykonanych napraw. .
Co do złomowania Montereya rozmawialismy dwa razy. Mowisz mi: Nie ciagnij go na sznurku nigdzie, mam tu zaprzyjazniony złom. Chlopaki przyjada, zabiora sami, wyzlomuja Ci za darmo, a jak dobrze z nimi pogadam, to jeszcze rzuca Ci za zlom pare złotych. No to super, pasuje mi to. A potem stawiasz mnie przed faktem dokonanym, ze wedkarz musial zaplacic za złomowanie. To ma sie nijak do tego co ustalaliśmy.
Widzisz, mnie cisnienie juz opadlo, chociaz od tygodnia powinienem byc w pracy nad Zalewem Solinskim, a nie jestem bo ogarniam samochód po swapie. W blocie gestem i glebokim raczej nie jezdze, wiec, sie tam nie spotkamy, ale ja nie mialbym problemow, zeby Tobie pomoc.
jrzeuski: Ale oczywiscie, ze wartosc swapa przekroczyla cene zakupu auta. I to juz jakis czas temu. Trudno, kupilem VM - teraz cierpie. Wiadomo, ze swap to rzezba, ale jak sie rzezbiarz podejmuje roboty, wiedzac jaki silnik jest do przekladki, to wie na co sie decyduje i powinien ja ogarnac od poczatku do konca. A 3.1 jest niemal analogiczny do 2.8, ktory we Fronterach był montowany, wiec nie jest to wsadzanie V8 z Jeepa albo innego cuda. I nikt nie mowi tu o robocie tip-top z wypolerowaniem kazdej srubki, tylko o oddaniu jezdzacego auta, o ktore nie trzeba sie bac, ze sie rozkraczy po pierwszym tysiacu kilometrow.