Witam,
Na wstępie zaznaczę, że przeglądałem forum w poszukiwaniu podobnego efektu co u mnie i niektóre wątki są podobne ale nie do końca.
Co ważne... na ten moment nie byłem u żadnego diagnosty, sam niczego nie sprawdzałem, nie ruszałem.
Opis problemu:
Autko odpala od strzała, czy zimny czy gorący nie ma z tym najmniejszego problemu ale... i tu zaczynają się schody...
Sytuacja dosłownie z dziś, z przed chwili... Auto zimne, po nocy, wsiadam odpalam bez problemu, pojechałem ok 14km, zjechałem w polną drogę, zgasiłem przy tej drodze... wyszedłem sobie na spacerek (obejrzeć śmieci które ktoś wykiprował... ), pochodziłem sobie tak z 15 minut w końcu stwierdziłem, że zimo i trzeba jednak do domu więc wsiadłem odpaliłem, wycofuje, nawracam, chcę do przodu jechać, a nagle silnik zgasł - jakieś 15sek od odpalenia...od razu kręcę nim by go ponownie odpalić z 5-7sek i nic.., czekam, myśląc co może być przyczyną tak z 1 minutę i znowu próba odpalenia, odpalił od strzałą bez zająknięcia, więc jedynka i jadę, ujechałem z 10m i znowu zdechł... cofam kluczyk i od razu próbuję znowu go odpalić, kręcę i nic jak poprzednio... więc znowu czekam około 2m tym razem bo w między czasie otworzyłem maskę by zobaczyć czy może coś tam nie widać, wsiadam próbuję odpalić i znowu od pierwszego strzałą złapał więc jadę, ujechałem kolejne 10m i znowu zgasł i jak poprzednio próbuję go od razu odpalić i bez rezultatu. Zadzwoniłem do brata by po mnie przyjechał mnie ściągnąć, czekam 15 minut nie robiąc z autem nic, bez próby go odpalania, czekam na brata jak przyjedzie... no ale pomyślałem, że go odpalę i nie będę jechał ani go gasił jak sam nie zgaśnie i o dziwo po udanej próbie odpalenia sam nie zgasł, więc czekałem na niego na odpalonym. Chodzi dobre 5 minut jego jeszcze nie ma więc dzwonię gdzie jest, okazało się, że jest jakieś 2km ode mnie.. powiedziałem mu, że odpaliłem i chodzi więc może spróbuję jechać sam do domu a on będzie w razie co asekuracją jakby zgasł to wtedy go zholujemy. No i tak zrobiliśmy, auto do samego domu samo nie zgasło on jechał za mną w razie co. Wjechałem do garażu zgasiłem, gadamy z bratem na ten temat trwa to chwilkę z 5 minut po wyłączeniu auta próbuje go odpalić, odpalił bez problemu, pochodził z 1 minutę wyłączyłem go sam.. Po chwili znowu go odpalam od strzała bez problemu.. ale tym razem znowu sam zgasł. Zaraz po samoczynnym zgaśnięciu nie da się odpalić ale po około 1 minucie czekania znowu odpalił bez problemu i tak kilka razy zrobiłem w celach demonstracyjnych, dobrze, że już w garażu.
Wcześniej, jakieś 2,3 miesiące temu miałem taką sytuację, że podczas jazdy powyżej 2,5k obrotów na silniku przerywał (tj. gasł) ale nie było sytuacji by zgasł całkiem bym musiał stanąć. Na wolnych obrotach nie gasł w ogóle, a już na pewno nie tak jak to opisałem powyżej.
Mam kilka pytań i próśb do znawców tematu.
Czy w zbiorniku jest jakaś pompka wstępnego podawania paliwa?
Czy to możliwe, że to ta pompka w zbiorniku robi taki problem?
Jak dostać się do tej pompki, trzeba opuszczać zbiornik? Bo pod siedzeniem nie ma dekla do baku...
Którzy przekaźnik odpowiedzialny jest za podtrzymanie zapłonu?
Jeśli miałby ktoś pomysł o co może chodzić bardzo proszę o pomoc.
Niestety mechanik w dzisiejszych czasach raczej odpada, będzie ciężko na pewno by ktoś zdecydował się na serwis. Więc muszę poradzić sobie z tym problemem samemu, jakoś.
Pozdrawiam.
-- 23 mar 2020 10:40:36 --
Znalazłem inny trop w necie... mianowicie ludzie piszą, że podobne objawy (a niby jest to najczęstsza przyczyna w tych silnikach) daje uszkodzony czujnik położenia wału... jest to możliwe? Zamawiać, wymieniać?