[plany] Kazachstan 2013
Napisane: 19 sie 2012 19:23:18
Witajcie,
dawno się nie odzywałem na tym forum, ale o Was nie zapomniałem
Niedawno w mojej głowie narodził się pomysł, że za rok wyskoczę sobie Campkiem do Kz
Dodam, że pomysł nie wziął się znikąd, bo od momentu poczęcia do narodzin dojrzewał mniej więcej przez rok.
Do rzeczy: Już tam bylem, znam trasę, warunki drogowe, czasy przejazdu, warunki klimatyczne. Jestem do szpiku kości oczarowany tamtymi stronami i strasznie mnie ciągnie, żeby znów tam pojechać. ALE jeszcze nie robiłem takiej trasy w roli samotnego kierowcy, ani nie jechałem tam moim pikapem. I właśnie głównie przygotowania samochodu ma dotyczyć ten wątek. Campo mam już 3,5 roku, przejechałem nim ok. 50 tys. km, nie pieściłem się z nim specjalnie, wstyd się przyznać ale wręcz go trochę zaniedbywałem, a on przez ten cały czas odwdzięczał się bezawaryjnością! Nie miał żadnej poważnej awarii wykluczającej jazdę, najgorsze co mu się przytrafiło to koniec szczotek na alternatorze (ale jechać -jechał). Chciało by się powiedzieć: samochód marzenie No ale przede mną ok 10 000 km w ciągu kilku tygodni, po drogach różnej jakości (częściowo po gruntowych), trudne warunki klimatyczne ( temp. może być ok 50*C w cieniu, duże zapylenie -w czasie burz pyłowych wręcz ekstremalne), i totalne bezludzia. Tak że myślę sobie, że nie ma co liczyć na dalszą bezawaryjność i trzeba solidnie przygotować maszynę, oraz wziąć niezbędny sprzęt
Tylko właśnie! co zrobić i co zabrać mam już trochę pomysłów, ale liczę też na Wasze propozycje, podpowiedzi i opinie -liczy się każdy pomysł nawet "dziwny"
Oto kilka moich przemyśleń na początek:
1. Silnik (2,5 TD isuzu -bliźniak frotkowego 2,8 http://www.youtube.com/watch?v=HtbQSlgIkLQ ) Ma ok 340 tys km przebiegu i jest we wzorowej formie. Myślę że można liczyć na jego niezawodność. Planuję jedynie zaślepić EGR.
2. Turbina też nie wykazuje oznak zużycia. Ale kto wie co powie po paru tys. km. Planuję wyprodukować rurki którymi będzie można spiąć przewody powietrzne, spalinowe, olejowe i wodne po ewentualnym wywaleniu uszkodzonej turbiny.
3. Układ przeniesienia napędu - nie mam zastrzeżeń do jego pracy, liczę na niezawodność. Oczywiście wezmę ze 2-3 koła zap.
4. Zawieszenie - nie mam obaw.
5. Elektryka -hmm też raczej niezawodna, nie licząc tego zużytego alternatora. Ale awarie elektryki w trasie należą do tych najbardziej upierdliwych i mam pewien dziwny pomysł, mianowicie zrobić drugi uproszczony układ elektryczny (ładowanie, rozrusznik, światła, elektrozawór na pompie wtr. +bezpieczniki). I w razie czego można by przepiąć na alternatorze wtyczkę z fabrycznego układu na mój Jest sens się w to bawić ??
6. Wielki zamykany kufer na bagaże przytwierdzony do paki
7. Montaż klimy - jak by się trafił zestaw w dobrej cenie i czas na zabawę z montażem, to czemu nie. Ale to nie jest konieczne, wbrew pozorom można wytrzymać kilkudniową jazdę w temp. grubo ponad 40* w dzień i ponad 30* w nocy, tylko okna otwarte na full i łeb owinięty szmatami, dla niektórych to hardkor, ale mi się podobało
Nie chcę też przesadzać z ilością sprzętu cz przeróbek, bo to ma być w miarę "bezbudżetowy" wyjazd
To tyle na początek
pozdrawiam
Misza
dawno się nie odzywałem na tym forum, ale o Was nie zapomniałem
Niedawno w mojej głowie narodził się pomysł, że za rok wyskoczę sobie Campkiem do Kz
Dodam, że pomysł nie wziął się znikąd, bo od momentu poczęcia do narodzin dojrzewał mniej więcej przez rok.
Do rzeczy: Już tam bylem, znam trasę, warunki drogowe, czasy przejazdu, warunki klimatyczne. Jestem do szpiku kości oczarowany tamtymi stronami i strasznie mnie ciągnie, żeby znów tam pojechać. ALE jeszcze nie robiłem takiej trasy w roli samotnego kierowcy, ani nie jechałem tam moim pikapem. I właśnie głównie przygotowania samochodu ma dotyczyć ten wątek. Campo mam już 3,5 roku, przejechałem nim ok. 50 tys. km, nie pieściłem się z nim specjalnie, wstyd się przyznać ale wręcz go trochę zaniedbywałem, a on przez ten cały czas odwdzięczał się bezawaryjnością! Nie miał żadnej poważnej awarii wykluczającej jazdę, najgorsze co mu się przytrafiło to koniec szczotek na alternatorze (ale jechać -jechał). Chciało by się powiedzieć: samochód marzenie No ale przede mną ok 10 000 km w ciągu kilku tygodni, po drogach różnej jakości (częściowo po gruntowych), trudne warunki klimatyczne ( temp. może być ok 50*C w cieniu, duże zapylenie -w czasie burz pyłowych wręcz ekstremalne), i totalne bezludzia. Tak że myślę sobie, że nie ma co liczyć na dalszą bezawaryjność i trzeba solidnie przygotować maszynę, oraz wziąć niezbędny sprzęt
Tylko właśnie! co zrobić i co zabrać mam już trochę pomysłów, ale liczę też na Wasze propozycje, podpowiedzi i opinie -liczy się każdy pomysł nawet "dziwny"
Oto kilka moich przemyśleń na początek:
1. Silnik (2,5 TD isuzu -bliźniak frotkowego 2,8 http://www.youtube.com/watch?v=HtbQSlgIkLQ ) Ma ok 340 tys km przebiegu i jest we wzorowej formie. Myślę że można liczyć na jego niezawodność. Planuję jedynie zaślepić EGR.
2. Turbina też nie wykazuje oznak zużycia. Ale kto wie co powie po paru tys. km. Planuję wyprodukować rurki którymi będzie można spiąć przewody powietrzne, spalinowe, olejowe i wodne po ewentualnym wywaleniu uszkodzonej turbiny.
3. Układ przeniesienia napędu - nie mam zastrzeżeń do jego pracy, liczę na niezawodność. Oczywiście wezmę ze 2-3 koła zap.
4. Zawieszenie - nie mam obaw.
5. Elektryka -hmm też raczej niezawodna, nie licząc tego zużytego alternatora. Ale awarie elektryki w trasie należą do tych najbardziej upierdliwych i mam pewien dziwny pomysł, mianowicie zrobić drugi uproszczony układ elektryczny (ładowanie, rozrusznik, światła, elektrozawór na pompie wtr. +bezpieczniki). I w razie czego można by przepiąć na alternatorze wtyczkę z fabrycznego układu na mój Jest sens się w to bawić ??
6. Wielki zamykany kufer na bagaże przytwierdzony do paki
7. Montaż klimy - jak by się trafił zestaw w dobrej cenie i czas na zabawę z montażem, to czemu nie. Ale to nie jest konieczne, wbrew pozorom można wytrzymać kilkudniową jazdę w temp. grubo ponad 40* w dzień i ponad 30* w nocy, tylko okna otwarte na full i łeb owinięty szmatami, dla niektórych to hardkor, ale mi się podobało
Nie chcę też przesadzać z ilością sprzętu cz przeróbek, bo to ma być w miarę "bezbudżetowy" wyjazd
To tyle na początek
pozdrawiam
Misza