To było tak:
-Najpierw wkleiłem. Na zakręcie tuz przed górką.
-Potem zmieliłem prawe sprzęgiełko i straciłem przód
-Wiec kopiac samym tyłem wkleiłem jeszcze bardziej
-Ze wzgledu na lokalizacje (tylko kilka metrów przed i za samochodem, potem górka i zakręt 90o) kolega wydzierał mnie na bardzo krotkiej linie
-Najpierw urwało sie ucho w kangurze.
-Potem urwał sie kangur. (ale tylko z jednej strony

) Ścieło gwinty M10 w nakrętkach.
-Ale w koncu sie wyciagnelismy
W kazdy razie kangur teraz wisi na samochodzie na słowo honoru i wkrecona na szybkiego srubke M6.
Czytałem temat i z tego co widze, jedna szkoła zakłada pozbycie sie zniszczonyc nakretek M10 przecinakiem i zakladanie nowych M12, a druga zaklada nawiercenie i nagwintowanie istniejacych nakretek na M12? Ktora sciezka skuteczniejsza?