Każdy kto zjeżdża z czarnego musi liczyć się z dodatkową obsługą auta.
Mam tu na myśli dodatkowe kontrole np. układu hamulcowego, napędowego etc. Jadąc przez wysokie trawy, jakieś nie uprawiane pola czy miejscówki gdzie chaszcze są dość wysokie, zbieramy różnego rodzaju roślinki czy ich kwiaty, co przy większej ilości takiego materiału może stworzyć poważne zagrożenie dla naszego silnika. Jednym z najważniejszych układów jest układ chłodzenia silnika, defekt którejkolwiek części składowej może nieść za sobą nawet poważny defekt silnika. Między wieloma częściami narażonymi na uszkodzenia znajduje się chłodnica, jej budowa pozwala na tzw zabijanie się, no i co za tym idzie nie schładzanie cieczy.
Pozwolę sobie zasugerować każdemu użytkownikowi poświęcenie czasu na prosty zabieg, który może w wielu sytuacjach uratować silnik przed przegrzaniem się.
Opiszę, jak to u mnie wyglądało.
Dostęp do chłodnicy w silniku 2.5TDS jest dość dobry, wystarczy podnieść maskę, odkręcić wiatrak wraz ze sprzęgłem wiskotycznym (klucz specjalistyczny do wiskozy lub samoróbka z płaskownika, zwykły 41mm jest za gruby) zdemontować tunel wiatraka, odkręcić górny uchwyt chłodnicy (2 śruby 6mm, na 10 klucz) demontaż wymienionych części pozwolił na wychylenie chłodnicy na tyle by odsłonić jej przednią część. I tu niespodzianka:
3/4 powierzchni, która ma za zadanie odprowadzać ciepło jest pokryta wykładziną, mieszanką różnego rodzaju wyschniętego zielska, kudłów i sam nie wiem jak to nazwać!!!
Ściągnąłem to wszystko ręką co dało kupkę mniej więcej wielkości gniazda gołębiego, potem kompresorem z niedużym natężeniem "prądu" powietrza-- wydmuchałem żeberko po żeberku wkładu chłodnicy tak aby jak najmniej wyginać cieniutkie aluminiowe blaszki.
Proszę mi wierzyć, po zabiegu byłem okurzony, jak po burzy piaskowej.
Nie mogłem w to uwierzyć ile szajsu może kryć w sobie wkład chłodnicy, sprzątając garaż po wszystkim wyrzuciłem łopatę piachu i zabrudzeń, które pochodziły właśnie z tego prostego zabiegu.
Jeśli ktoś nie posiada kompresora powietrza można też spróbować użyć ciśnienia wody, ale też rozsądnie by nie uszkodzić aluminium!!
Polecam zajrzeć właśnie w takie miejsca, bo to z pewnością zaoszczędzi nam zawsze brakującej złotówki!!
Mam kilka fotek więc postaram się je dołączyć by każdy mógł mieć wyobrażenie tego co tam zastałem.
Pozdrawiam